Forum służące do grania w nasze kochane erpegi...
Cassidy przygasił nieco światło latarki, mocno ujął karabin, położył palec na spuście. Wziął kilka głębokich wdechów na uspokojenie, zrobił krok do przodu i zajrzał za ściankę boksu...
Przechodził przez góry wierząc, że czyni dobrze. Następnie udał się do ostatniej i jedynej krypty, by odnaleźć swoje przeznaczenie.
Offline
Ryan zatrzymał szybko brata ręką, zanim ten zdążył wystawić głowę.Jak dalej będziemy tak lekkomyślni to średnia wieku w Askalonie raptownie spadnie-pokiwał głową z politowaniem. Delikatnie nasunął na oczy swoje bojowe okulary bojowe, palcem wskazującym przełączając mały pstryczek włączający termowizję. Rozległo się prawie niesłyszalne buczenie urządzenia, a świat nagle zmienił barwy. Żołnierz zagryzł wargi i chwycił mocniej broń.
Offline
Easy Rider
Obraz termowizyjny nie pokazywał żadnych sporych źródeł ciepła w boksie do którego się zbliżali. Bracia zatrzymali się tuż, tuż obok źródła dźwięku, gdy ten jakby się zająknął, by po chwili zacząć powtarzać w kółko ten sam fragment szlochu, trwający około dwie sekundy. Zaczęło też dochodzić z boksu dziwny odgłos, jakby uderzania plastiku o plastik.
Klik, klik, klik.
Bracia spojrzeli się na siebie, po czym...
Offline
Cholera! Gdyby to była maszyna albo jakaś żywa istota, widziałbym jakiekolwiek ciepło. Czyżby nowa odmiana tych truposzy? Oczy Ryana, skryte za goglami, rozszerzyły się ze strachu. Wiedział, że zrobi hałas, ale nie mógł ryzykować zbyt bliskiego kontaktu z paskudstwem, którego nie znał. Bracie! ryknął Napie...!!! dalsze słowa zagłuszone zostały serią z jego karabinu wycelowaną w boks, prosto w miejsce skąd dochodził szloch... Mimo to Cassidy zrozumiał..
Offline
Cassidy precyzyjnie skierował lufę karabinu w miejsce skąd dochodził dźwięk. Wzmocnił światło latarki. Spokojnie, tak jak zawsze, pół magazynka.Otworzył ogień, delikatnie pociągając za cyngiel. A co mi tam... ILE FABRYKA DAŁA! - myśl zakończył przygotowując drugi magazynek do przeładowania.
Przechodził przez góry wierząc, że czyni dobrze. Następnie udał się do ostatniej i jedynej krypty, by odnaleźć swoje przeznaczenie.
Offline
Easy Rider
Bracia otworzyli ogień, dosłownie szatkując z bliskiej odległości cieniutkie ścianki boksu biurowego. Zdziwienie odmalowało się na ich twarzach, choć jedynie na ułamek sekundy, gdy boks dosłownie eksplodował z głośnym hukiem, rzucając obu długie metry w głąb biura. Cassidy wpadł do innego boksu, przebijając ściankę, Ryan zaś został ciśnięty wzdłuż korytarza między stanowiskami pracy. Jedynie fakt, że nie weszli do środka, uratował ich życie. Po kilku dopiero chwilach odzyskali przytomność, jednak w uszach wciąż słyszeli dzwonienie. Gdy Cassidy wstał, zauważył coś jakby sylwetkę postaci, która zerwała się gdy na nią spojrzał i rzuciła się do klatki schodowej i w górę. Rzucony pod okna Ryan zdołał jedynie zauważyć, że w oddali, jakiś kilometr od budynku, zaczynali wychodzić z budynków pojedynczy zakażeni. Zmierzchało.
Offline
Ryan potrząsnął głową żeby odzyskać równowagę przy wstawaniu. Co do cholery to mogło być? wykrzyczał próbując zagłuszyć pisk w swojej głowie Bracie? nic Ci nie jest? zapytał podbiegając lekko kulawym truchtem do Cassidiego. Zakażeni wyłażą na zewnątrz. Zamelduj to i to co się stało. Pewnie słyszeli wybuch. Trzeba ich upewnić, że żyjemy. Ja jestem w pogotowiu skierował broń z powrotem w miejsce w które poprzednio zmierzali.
Offline
Bracie? nic Ci nie jest? zapytał podbiegając lekko kulawym truchtem do Cassidiego. Zakażeni wyłażą na zewnątrz. Zamelduj to i to co się stało. Pewnie słyszeli wybuch. Trzeba ich upewnić, że żyjemy. Ja jestem w pogotowiu
Najwyraźniej Ryan nie zauważył tego co Cassidy.
Sam to zrób ja dorwę tego dowcipnisia, który się na nas czaił. Tam, na górę! Kończąc zdanie, wstał, przeskoczył przez resztki boksu i rzucił się w pogoń.
Przechodził przez góry wierząc, że czyni dobrze. Następnie udał się do ostatniej i jedynej krypty, by odnaleźć swoje przeznaczenie.
Offline
Pieprzona niesubordynacja- zaklął pod nosem Ryan. Sięgnął po komunikator Do dowódcy Jango-3. Tu Ryan z grupy zwiadowczej w budynku. Cassidy i ja żyjemy, jesteśmy tylko lekko poturbowani. Napotkaliśmy na opór jakiejś dziwnej istoty. Cassidy ją ściga. Jak sytuacja na dole? Odbiór! Ryan ruszył skulony w ślad za bratem nasłuchując trzasków i czekając na odpowiedź.
Offline