RPG

Forum służące do grania w nasze kochane erpegi...

  • Nie jesteś zalogowany.
  • Polecamy: Moda

#616 2017-11-15 10:23:49

 sunnyendrju

LetMeBeYourGuide

3974031
Skąd: Expiarnia
Zarejestrowany: 2009-08-20
Posty: 409
Punktów :   
WWW

Re: "Cisza po burzy"

- Panowie musimy znaleźć jakieś miejsce chociażby na tymczasowy wypoczynek. Ja i Storren jesteśmy, jak słusznie zauważył Dieter, w bardzo kiepskim stanie. Możemy urządzić tutaj większe lub mniejsze ognisko i spopielić resztę ciał, ale później zdecydowanie trzeba udać się na wypoczynek. - rzekł Bruno. - Obawiam się, że od najbliższego miasta dzieli nas spory kawałek. więc proponuje tymczasowo rozgościć się w budynku karczmy.


Bum bum, walking like a love machine,
I am the hardest thing you ever seen,
Bum, I am the Machomen of your desire,
I was born to set the girls on fire.
https://i.imgur.com/sWNzj2y.jpg

Offline

 

#617 2017-11-15 12:08:36

Szary

Rycerz

6998209
Zarejestrowany: 2009-08-22
Posty: 359
Punktów :   

Re: "Cisza po burzy"

- Nie spodziewałbym się, że coś przydatnego tu jeszcze zostało, ale sprawdzić nie zaszkodzi. Proponuje rozdzielić się, tak szybciej sprawdzimy cały zajazd. -- Dieter spojrzał w niebo -- Jest już po południu, więc jeżeli chcemy tu wypocząć, to najwcześniej wyruszyć będziemy mogli jutro rano. W takim wypadku musimy znaleźć coś do jedzenia. Mam obawy, że zmuszeni będziemy wrócić do diety szyszkowej. Muzyk dodał z niezadowoleniem.

Dieter zabrał się za sprawdzenie piętra. Następnie będzie chciał uciąć sobie drzemkę -- krótką, tak aby w nocy móc normalnie położyć się spać. Po drzemce zapewne zostanie zebrać się razem i poszukać w lesie czegoś do jedzenia i kupca.


http://t2.gstatic.com/images?q=tbn:atSWsjQt_R80VM:http://img.qj.net/uploads/articles_module/129241/tenchu4.jpg?301808&t=1

cały EXP jest mój !!

Offline

 

#618 2017-11-15 12:15:58

 sunnyendrju

LetMeBeYourGuide

3974031
Skąd: Expiarnia
Zarejestrowany: 2009-08-20
Posty: 409
Punktów :   
WWW

Re: "Cisza po burzy"

Bruno tylko skinął głową i zwrócił się do Anyi - Chodź ze mną pomożesz nam poszukać czegoś do jedzenie i picia. Storren ty też rusz cztery litery. - zwrócił się do krasnoluda. Bruno zabrał się do przeszukiwania karczmy. Kiedy tylko drużyna przetrzepie karczme od góry do dołu, Bruno pomoże zabezpieczyć wszystkie okiennice i drzwi, zajmię się swoimi i Storrena ranami, po czym położy się spać.

Mechanika:
Test przeszukiwania (umiejętniość niewyszkolona)

Po tym wszystkim:
Test leczenia na sobie (+1HP jeżeli wejdzie)
Test leczenia na Storrenie (+1HP jeżeli wejdzie)


Bum bum, walking like a love machine,
I am the hardest thing you ever seen,
Bum, I am the Machomen of your desire,
I was born to set the girls on fire.
https://i.imgur.com/sWNzj2y.jpg

Offline

 

#619 2017-11-15 13:04:44

 Borwol

MG

7743284
Skąd: Expiarnia
Zarejestrowany: 2009-08-20
Posty: 533
Punktów :   -1 
WWW

Re: "Cisza po burzy"

Karczma była dość dokładnie splądrowana,a większość drzwi wyłamana z zawiasów. Ostało się jedynie trochę jedzenia, głównie resztki. Najwyraźniej zbrojni niedawno wyruszyli i mieli jeszcze sporo zapasów. Poza tym cała piwnica była zasypana a budynek lekko osiadł.


-knock! knock!
*Who's there?
-Me! I'll kill You!!
http://orig11.deviantart.net/8b20/f/2008/232/2/a/warhammer_signature___goblins_by_tapik.jpg
Anyone who has a family, a lover, or just doesn't want to get hurt, get outta here!
WOMEN TOO!
I prefer not to hit girls!

Offline

 

#620 2017-11-15 13:38:47

 cfibel

Peon

Skąd: Unknown
Zarejestrowany: 2009-08-29
Posty: 8
Punktów :   

Re: "Cisza po burzy"

Gottfried patrzył to tu, to tam. W sumie, to sam nie wie czego jeszcze szukał. Minęło trochę czasu nim się ogarnął i zobaczył nieudolne próby Bruna leczenia siebie jak i Storrena. Zwrócił się więc bezpośrednio do nich - Może wam pomóc trochę?

Mechanika:
Test leczenia na Bruno
Test leczenia na Storrenie


Następnie zwrócił się do wszystkich - Pozwólcie, że opuszczę was na chwilę i poszukam podstawowych ziół przy leczeniu. Może coś tu będzie rosnąć w okolicy.

Nie słysząc większego sprzeciwu skierował się w las. - Nie bójcie się, będę miał cały czas oczy wokół głowy. Goblinów się nie obawiam i myślę, że dałbym radę z nimi sobie poradzić. Wrócę jak najszybciej, ale jeszcze będzie daleko do zachodu słońca. - i opuścił teren zajazdu.

Mechanika:
Przeszukiwanie [wyszkolony]
Spostrzegawczość [niewyszkolony]

Kieruję się w przeciwną stronę niż widziałem cień


Miszcz niemożliwych rzutów jest tylko jeden

Offline

 

#621 2017-11-15 20:00:32

 sunnyendrju

LetMeBeYourGuide

3974031
Skąd: Expiarnia
Zarejestrowany: 2009-08-20
Posty: 409
Punktów :   
WWW

Re: "Cisza po burzy"

Bruno po całonocnym i niczym nie zakłóconym wypoczynku, kiedy zobaczył, że jego towarzysze również zwlekli się z posłań, przygotował pożywne śniadanie, nałożył sobie solidną porcję i gromko zawołał do zebranym - Zapraszam, częstujcie się, to najlepsza znana mi żołnierska polewka przepisu sierżanta Higgs'a, mojego mentora! Zapewniam, że lepszej w Middenheimie nie zasmakujecie! - po czym zaczął pałaszować posiłek.

Kiedy wszyscy skończyli śniadać, Bruno zagaił - Dieter, Storren, Gottfried... Otto niestety nie pojawił się w nocy. Od czego zaczynamy poszukiwania? Jakiś plan?

Mechanika:
Test gotowania na żołnierską polewkę wg. przepisu sierżanta Higgs'a - zdolność magiczna

Ostatnio edytowany przez sunnyendrju (2017-11-15 20:01:36)


Bum bum, walking like a love machine,
I am the hardest thing you ever seen,
Bum, I am the Machomen of your desire,
I was born to set the girls on fire.
https://i.imgur.com/sWNzj2y.jpg

Offline

 

#622 2017-11-15 20:27:26

Szary

Rycerz

6998209
Zarejestrowany: 2009-08-22
Posty: 359
Punktów :   

Re: "Cisza po burzy"

Następnego dnia, wyspanego i w dobrym humorze Dietera czekało porządne śniadanie. Wypoczynek zdawał się mieć też dobry wpływ na Bruna, który był widocznie pełny energii. Dobrze widzieć, że siły wracają -- odparł żołnierzowi.

Po posiłku zastanowił się chwilę i stwierdził - Trzeba wpierw zobaczyć, czy coś z rzeczy kupca zostało w obozie. Storren powinien pamiętać gdzie rozbiliście namioty. Tam może uda się ocenić, czy zdążył zabrać swoje toboły. Dalej jeżeli nikt nie wie, w którą stronę uciekł, zostanie przeszukać okolice. Daleko raczej nie uciekł z tobołami czy bez. Jest zmęczony po kilku dniach wędrówki i pewnie niewyspany po tej nocy, o ręce już nie wspominając. Jedzenia zapewne też nie ma. Myślę, że skrywa się gdzieś w okolicy. Trzeba spokojnie ją przeszukać i liczyć, że odpowie na nasze wołania.


http://t2.gstatic.com/images?q=tbn:atSWsjQt_R80VM:http://img.qj.net/uploads/articles_module/129241/tenchu4.jpg?301808&t=1

cały EXP jest mój !!

Offline

 

#623 2017-11-15 21:32:11

 cfibel

Peon

Skąd: Unknown
Zarejestrowany: 2009-08-29
Posty: 8
Punktów :   

Re: "Cisza po burzy"

Gottfried wreszcie mógł spokojnie wypocząć. Wyspał się i mocno przeciągnął. Przez chwilę zastanawiało go co go obudziło, a okazało się że jest to pyszne śniadanie przyrządzone przez Bruna.

Następnie rzekł - Bruno, może ponownie spróbujemy ogarnąć o wspólnych siłach Ciebie, a następnie Storrena. Wczoraj udało mi się znaleźć odrobinę ziół, to chociaż trochę pomogą wam w leczeniu. A ty Dieterze, może rozejrzysz się po okolicy w poszukiwaniu tak zwanego Niedamira?

Mechanika:
Test leczenia (wspólnie wraz z Bruno) na Storrenie
Test leczenia Bruno


Dieter posłusznie wyszedł na poszukiwania, lecz niestety nie przyniósł dobrych wieści i nie przyprowadził towarzysza. W międzyczasie, pojawiły się już pierwsze efekty leczenia. Niestety tylko u Bruna, ale lepsze to niż nic ostatnio.

Po smutnej nowinie, drużyna zdecydowała ruszyć dalej wzdłuż traktu z nadzieją, że być może uda im się spotkać Niedamira jakoś po drodze.

Ostatnio edytowany przez cfibel (2017-11-16 09:15:20)


Miszcz niemożliwych rzutów jest tylko jeden

Offline

 

#624 2017-11-17 14:18:28

 Borwol

MG

7743284
Skąd: Expiarnia
Zarejestrowany: 2009-08-20
Posty: 533
Punktów :   -1 
WWW

Re: "Cisza po burzy"

Po prawie dniu marszu drużyna zawitała niewielkiego miasta o nazwie Brockel. Zaraz po wejściu, Dietera, przechodząc obok niego, szturchnął mężczyzna zostawiając mu w ręce kartkę o treści : 'Szukaj mnie w Gospodzie pod trzema piórami, córka karczmarza i Otto".
Kompani odetchnęli z ulgą, że ich towarzyszowi nic się nie stało, jednak jeszcze przed zmrokiem każdy z nich poszukał w mieście miejsca aby uzupełnić swoje zapasy. Dopiero kiedy się ściemniło wszyscy weszli do gospody wskazanej przez Otta. Kupiec siedział czysty, ogolony, w nowym ubraniu i z obandażowaną dłonią przy jednym ze stołów, rozmawiając z małą rudą dziewczynką zajadającą się gęstą zupą. Nowo przybyli dosiedli się do ich stolika.


-knock! knock!
*Who's there?
-Me! I'll kill You!!
http://orig11.deviantart.net/8b20/f/2008/232/2/a/warhammer_signature___goblins_by_tapik.jpg
Anyone who has a family, a lover, or just doesn't want to get hurt, get outta here!
WOMEN TOO!
I prefer not to hit girls!

Offline

 

#625 2017-11-17 15:56:52

Szary

Rycerz

6998209
Zarejestrowany: 2009-08-22
Posty: 359
Punktów :   

Re: "Cisza po burzy"

Dieter trochę zdziwił się, że tak szybko zostali wypatrzeni. Otto wiedział skąd przyjdą, więc widocznie kupcowi zależało, żeby szybko się odnaleźć, co zważając na okoliczności muzyk uznał za bardzo dobry pomysł. Przekazał on nowiny reszcie kompanów i wszyscy odetchnęli z ulgą. Zważając, że nikt z nich nie był w mieście od dłuższego czasu, każdy miał jakieś sprawunki do załatwienia.

- Przyjaciele, zostawię was z waszymi zakupami. Ja przez ten czas rozejrzę się po mieście i popytam miejscowych o jakieś nowe plotki i wieści z okolicy. Muzyk następnie zwrócił się do dziewczyny. Panienko Anyu, dla bezpieczeństwa niech Panienka trzyma się jednego z nas. Nie wypada, aby Panienka sama błąkała się po nieznanym mieście.

Dieter następnie ukłonił się i ruszył za swoimi sprawiam, wieczorem spotykając się z resztą w wyznaczonej karczmie.

Panienko, Otto -- muzyk ukłonił się podchodząc -- ciesze się, że widzę was całych i zdrowych. Po ataku goblinów obawiałem się najgorszego. Droga do Brockel była bezpieczna? Muzyk następnie zmierzył Otta. Winien jesteś nam chyba jakieś wyjaśnienia. O mały włos a sytuacja mogła dla nas wszystkich skończyć się... -- muzyk spojrzał na dziewczynkę -- źle. Niemniej, temat może zaczekać aż zbierzesz myśli, a reszta złapie oddech po podróży. Ja wtenczas was przeproszę, jest tu dla mnie kilka pensów do zarobienia, więc wypada, abym zadbał o ciepły posiłek dla nas. 

Dieter wstał od stołu i ruszył w stronę karczmarza, z którym zamienił kilka zdań, po których spędził godzinę naganiając ludzi do karczmy i następnie przygrywał przez resztę wieczoru.

Mechanika:
Plotkowanie (wyszkolona +10) zbieranie informacji o najnowszych plotkach, wiadomościach z okolicy, ostatnich wydarzeniach, potencjalnej pracy.


http://t2.gstatic.com/images?q=tbn:atSWsjQt_R80VM:http://img.qj.net/uploads/articles_module/129241/tenchu4.jpg?301808&t=1

cały EXP jest mój !!

Offline

 

#626 2017-11-18 09:55:22

 Lord_Wonski

Rycerz

3881983
Zarejestrowany: 2009-08-20
Posty: 381
Punktów :   

Re: "Cisza po burzy"

Otto rozsiadł się porządnie i po wymianie plotek i ploteczek rozpoczął swoją opowieść mającą na celu wytłumaczyć wszystko:

<Piotr Fronczewski zaczyna czytać>

"Niedamir urodził się w małym mieście targowym Steinhof, w południowo-zachodnim krańcu Ostland, wciśnięta między Talabecland a Kislev. Okolica była nie tylko urozmaicona, co też wyjątkowo paskudna. Wieczna mgła i wilgoć oraz bardzo nierówny teren, z jednej strony ogrodzony rzeką Talabek, z drugiej Wzgórzami Seloniańskimi były wyjątkowo okrutne dla zdrowia. Jeśli natura nie była w stanie Ciebie wykończyć, robiły to podatki.
Steinhof był znany w okolicy nie tylko ze złodziejskich podatków, które zawdzięczał swojemu statusowi miasta granicznego, ale też z powodu swojej niezwykłości. Wybijał się różnorodnością, był egzotyczny pośród bagnistych lasów Ostlandu. Jako miasto pseudoportowe, wykorzystujące rzekę do transportu dóbr i małych statków, oraz graniczące z innymi prowincjami a nawet będące przy granicy samego Imperium było z pewnością nastawione na ciekawe wydarzenia.
Graniczny status sprawiał, że widok żołnierzy Imperium i całej menażerii Imperatora od wyznawców Sigmara czy Łowców Czarownic był tutaj codziennością tak samo, jak obecność innych ras.  To powodowało, że miejscowe dzieci były zainteresowane światem bardziej niż w każdym innym zakątku Imperium, a okoliczne bagna i klimat jeszcze bardziej potęgowały marzenia o ciepłym piasku czy suchej odzieży, co było niemożliwe w tym klimacie.
Imperium wraz z zakonem Łowców Czarownic, który swoją siedzibę miał przecież właśnie w Ostland, bardzo przejmował się sprawą dzieci i wystawienia ich na szkodliwe działanie przeciwników imperium, czy nawet gorzej, magii! Dlatego Steinhof posiadało coś, co nie było spotykane w żadnej części imperium, szkoły publiczne, obowiązkowe dla wszystkich dzieci. Prowadzone przez Zakon Sigmara dzieci były uczone raz w tygodniu podstawowych tekstów religijnych jak i niektóre zdolniejsze dzieci były uczone sztuki pisania i czytania. Zdolniejsze dzieci miały szansę wstąpić do Zakonu, czy też, ze wsparciem nauczyciela, dostać pracę przy obsłudze świątyń, co w mieście gdzie bieda wyglądała zza każdego rogu, było nie lada okazją.
W takim to mieście przyszedł na świat Niedamir, Syn Waldemara i Gretschen. Jego matka była wysoką, dobrze zbudowaną blondynką. Wykazywała się wyjątkową krzepą jak na kobietę a wzrostem przewyższała większość mężczyzn. Lata piękności miała już dawno za sobą, choć widać było na jej twarzy resztki dawnej, egzotycznej urody. Gretschen była dość prostą kobietą, nie potrafiącą czytać i pisać, do tego była bardzo pobożna i oddana Imperium. Ojciec Niedamira był zupełnym przeciwieństwem matki, chudy, z wyglądu cherlawy, o dość przeciętnej aparycji, nie zwracał kompletnie na siebie uwagi. Był jednak wyjątkowo zwinny, co bardzo przydawało się w jego pracy rzemieślnika. Niedamir razem z rodzeństwem często oglądał jak ojciec skrzętnie pracuje nad pasami, sprzążkami, klamrami czy grawerowaniem ksiąg, lasek, kubków czy kielichów. Miał długie kruczoczarne włosy, które opadały mu podczas pracy na oczy, dlatego spinał je spinką lub wiązał je do tyłu w kucyk. Ileż to razy Nadimir pamięta kłótnie bliźniaczek, Ludmiły i Jarly, żeby ojciec oddał którejś z nich spinkę, którą zabrał do pracy. Ojciec zawsze zapominał o tym i robił dla swoich córek nowe spinki, które później pożyczał, gubił je lub zapominał i tak w kółko.
Dzieciństwo Niedamira, choć biedne, nie było nieszczęśliwe czy smutne. Wręcz przeciwnie. Niedamir dobrze pamięta zabawy z rodzeństwem, ze starszymi siostrami i młodszym bratem. Pamięta jak uczył się pływać pod czujnym okiem sióstr i jak rywalizował z bratem, kto szybciej dobiegnie do wzgórz za lasem. Przeważnie przegrywał, do czasu aż nie zaczął rosnąć. Jego wysoka, aczkolwiek bardzo chuda postura sprawiała wrażenie, jakby miał się zaraz rozpaść. Było to fałszywe wrażenie, bo o ile nie był wyjątkowo silny, nie odbiegał w tym aspekcie od innych młodzieńców. O ile nie odziedziczył wyjątkowej siły po swojej matce, to na pewno odziedziczył gibkość i zwinność Waldemara. Już jako nastolatek pomagał ojcu w pracowni, tworząc proste klamry czy wbijając obcasy i ostrogi do butów. W szkole szło mu całkiem nieźle, miał dobrą pamięć do tekstów religijnych. Może to dlatego, ze nauczyciel, zakonnik Sigmara był bardzo surowy wobec niego. W przeciwieństwie do innych dzieci nie był tak surowy, tylko Niedamir posiadał ten jakże wyjątkowy przywilej, a to wszystko przez jego oczy.
Oczy Niedamira od urodzenia wprawiały ludzi w osłupienie. Nie dość, że każde było innego koloru, to jeszcze jakie to były kolory! Jedno oko koloru nieba podczas burzy, niczym szara masa chmur podczas nawałnicy zdawały się odbijać w lewym oku dziecka. Drugie oko wypełnione purpurowym atramentem, sprawiało wrażenie niekończącej się głębi gdy zbyt długo utrzymywałeś kontakt wzrokowy. Choć w mieście były dzieci z szarymi oczyma, i nie był to wyjątkowy kolor, fioletowe oczy miało niewielu, a żaden z nich nie był człowiekiem. To oczywiście było powodem do plotek, że matka Niedamira mogła urodzić krasno ludzkiego bękarta, gdyż krasnoludzki kowal w Steinhofie też miał fioletowe oko, i to też tylko jedno. Kłótnie, czy kolor oka kowala jest spowodowane nadużywaniem przez lata alkoholu czy klątwą rzuconą przed laty na długo zagościły na ustach miejscowych plotkarek. Plotki, obojętnie jak nieprawdziwe, powodowały że Niedamir był traktowany zawsze inaczej. Nie posiadał żadnych przyjaciół poza rodzeństwem. Często mieszał się z młodymi nieludźmi w porcie, ale ci, choć bardziej życzliwi w stosunku do Niedamira, nadal pozostawali dość obcy w stosunku z człowiekiem. Niedamir z tego powodu bardzo związał się ze swoim rodzeństwem. Bronił młodszego brata, gdy trzeba było używał siły, choć nie przepadał za rozwiązaniami siłowymi. Często też był z tego powodu karany przez zakonników Sigmara, gdyż z bójki zawsze wychodził bez szwanku, unikając wszystkich ciosów przeciwnika.
Tak też minęło spokojne dzieciństwo Niedamira, mimo krzywych spojrzeń niektórych można je uznać za szczęśliwe. Wszystko zmieniło się pewnej nocy, parę dni po 16 urodzinach Niedamira. Pod osłoną nocy coś wyszło z rzeki. Krzyki budziły Niedamira. Gorączkowo rozejrzał się po pokoju, gdy zobaczył ojca wglądającego ostrożnie przez okno. Wszystko było jasne przez łunę pożaru rozprzestrzeniającego się przez miasto. „Jeźdzcy Chaosu” wyszeptał ojciec, po czym zaczął budzić całą rodzinę i kazał im się pospiesznie ubierać. Uciekali pod osłoną nocy, przez miasto ogarnięte paniką po nagłym ataku. Nagle przed nimi stanęła postać w czarnej zbroi, ozdobionej białymi znakami. W rękach trzymała młot, zbroczony krwią. Wszyscy zamarli, tylko ojciec wyciągnął miecz, musiał go podebrać od jakiegoś martwego ciała strażnika, pomyślał Niedamir. Czarny wojownik tarasował przejście, dzieląc ich od jedynej wolnej drogi ucieczki z miasta, prowadzącej do okolicznego gęstego lasu. Waldemar nie był jednak wojownikiem, rycerz szybko wybił mu miecz z rąk i zamachnął się toporem, trafiając w okolicę pasa. Chrzęst łamanych kości słychać było z odległości paru metrów, gdzie ukrywał się Niedamir z rodziną. Niedamir zaczął czuć niesamowite gorąco w okolicy prawego oka, cała strona głowy pulsowała ciepłem jakby od wewnątrz. Wzory na zbroi czarnego wojownika jaśniały coraz bardziej, wszystko widział w spowolnionym tempie. Widział jak wojownik podnosi młot by zadać ostateczny cios jego ojcu, biegł w jego stronę, krzyczał stop, czarny rycerz jakby zatrzymał się na chwile, obraz robił się coraz jaśniejszy, wtem pojawili się żołnierze, podbiegli do czarnego wojownika i zaczęli zadawać mu ciosy włóczniami. Obraz stał się jasny, za jasny dla Niedamira, musiał zamknąć oczy, słyszał tylko głos swojego ojca, krzyczący jego imię, potem było już tylko jasne światło.
Niedamir obudził się 3 dni po wszystkim. Miasto było w połowie zniszczone, o ile wcześniejszy stan można uznać za coś, co mogło być zniszczone jeszcze bardziej. Straty w ludności nie były tak tragiczne, jak się z początku wydawało. Nie wiadomo dlaczego, jednak po śmierci czarnego rycerza ludzie powiedzieli że pozostali, których nie było więcej niż pięciu, wycofali się w stronę rzeki. Różne były opinie i plotki na temat ataku, jednak jedno było pewne, miasto nie było bezpieczne i większość już zbierała się do wyjazdu gdzie indziej. Ojciec Niedamira odniósł poważne obrażenia, atak nadszarpnął poważnie jego zdrowie. Nie był w stanie chodzić ani poruszać nogami, jednak żył. Rodzina po tej tragedii postanowiła wyruszyć razem z resztą mieszkańców do Wolfenburga, licząc na to że stolica Ostlandu uchroni ich przed atakami lepiej niż prowincjonalne miasteczko. W trasie ojciec dużo rozmawiał z Niedamirem, rozmawiał o sztuce rzemieślniczej, o tym, że teraz on musi się zająć opieką rodziny, ale też był zainteresowany szczególnie okiem Niedamira. Oko Niedamira po ataku stało się jakby inne, przyglądając się długo, kątem oka można było zauważyć jakby coś w fiolecie źrenicy, jakby ten kolor pływał. Ojciec zaniepokojony uszył Niedamirowi półprzeźroczystą opaskę na oko, kazał mu ją nosić i powiedział, żeby mówił że to rana z nocy, w której był atak. Niedamir nie rozumiał czemu ma ukrywać się z tym jak wygląda, ale inspekcje Łowców Czarownic, szukających wśród ludności przychodzącej do Wolfenburga, choćby cienia zagrażającej miastu pogańskiej magii, przejawiającej się dodatkową ilością palców czy nawet innym, minimalnym odbiegającym od normy wyglądem, sprawiły, że zaczął rozumieć strach ojca.
Przybycie do Wolfenburga było zmianą na gorsze dla całej rodziny. Ciężko było w tym mieście o pracę, szczególnie z ciągłym napływem ludności z różnych zakątków Ostlandu. Przez kolejne 6 lat Niedamir pracował jako rzemieślnik, porzucając swoją niedokończoną edukację na rzecz brata, którego marzeniem stało się wstąpienie do zakonu Łowców Czarownic. Noc ataku odbiła się na całej rodzinie, ale na Albrechcie odbiła się najbardziej. Stał się fanatykiem jeśli chodzi o religię, bardziej żarliwym od już bardzo religijnej matki. Niedamir wolał spędzać czas wolny z ojcem i siostrami, które razem z matką pracowały na co dzień w karczmie na obrzeżach miasta. Ojciec pokazywał Niedamirowi księgę, którą podobno zabrał z ojczyzny, z bardzo daleka. W sekrecie, nie pokazując jej nigdy nikomu, mówił Niedamirowi o różnych krainach, o tym, co zobaczył, o tym jak żałuje że już nigdy ich nie odwiedzi, i o tym, jak Niedamir powinien odwiedzić te miejsca. Niedamir, teraz jeszcze bardziej wyobcowany od reszty rodziny, która jakby bała się go po pamiętnej nocy, chwytał się opowieści ojca jak wygłodniałe zwierzę. Książkę zapamiętał na pamięć, choć nie był w stanie przeczytać żadnego znaku znajdującego się w niej poza niektórymi słowami, które poznał w szkole przyklasztornej.
Pieniądze, chociaż skromne, jakoś pozwalały im wyżyć. Kiedy Albrecht uzyskał lat 22, spełniło się jego marzenie, po ciężkich próbach dostał się do zakonu Srebrnego Młota, został nowicjuszem. Niestety Waldemarowi nie było dane zobaczyć sukcesu swojego syna, gdyż zmarł na skutek choroby poprzedniej zimy. Po śmierci ojca siostry bliźniaczki wyszły za mąż za miejscowych kupców i przeniosły się w głąb Imperium. W domu zostali tylko synowie i matka. Stosunki były napięte, widać było że Niedamir wzbudzał w nich pewnego rodzaju niepokój. Niedamir nie mógł dogadać się z bratem, który nawet zmienił imię wstępując do zakonu. Niedamir nie mógł zrozumieć jak mógł porzucić imię, które wybrał dla niego ojciec, imię które było podobno imieniem ich dziadka. W te samotne chwile, których było niewiele, Niedamir przeglądał księgę daną mu przez ojca i starał się odnaleźć coś, co mógłby zrozumieć. Fascynowała go ta księga i pragnął ją zgłębić.
Pewnego wieczora, gdy Niedamir przeglądał księgę, gdyż brat był w klasztorze, a matka pojechała w odwiedziny do jednej z sióstr, wpadli oni, Łowcy Czarownic. Niedamir zdążył ukryć księgę pod stołem, kiedy wyciągnęli go z jego izby na podwórze. Na zewnątrz czekało dwóch wyższych rangą Łowców i jego rodzony brat. Jak się okazało, w okresie inicjacji brat nie tylko pozbył się swojego imienia, ale też wszystkich sekretów, powiedział o ataku, o ukrywanym oku Niedamira, o tym że podejrzewa go o praktykowanie magii. Niedamir nie mógł uwierzyć w to co słyszał, jego własny brat powiedział wszystko Łowcom, wiedząc co z nim zrobią. Wleczony całą drogę do lochów Łowców, z których nikt nie wychodzi, Niedamir krzyczał w stronę brata, pytał dlaczego, jednak nie dostał odpowiedzi.
W lochach spędził tydzień, bez jedzenia, wody czy odzienia. Był skrajnie wyczerpany. Tej nocy jednak nie było ciemno. Tyle pochodni musiało być zapalonych, skoro nawet w celi nie było ciemno. Nagle coś grzmotnęło i ściana lochu osunęła się, ukazując wyrwę, przez którą można było dostać się na dach okolicznych domów. Przez wyrwę widać było toczącą się bitwę, ogień i pożogę. Była to noc w której upadł Wolfenburg.
Niewiele myśląc i jakby we śnie Niedamir, tylko w opasce na pasie zrobionej z resztek worka na siano robiącego za materac, przedzierał się do swojego domu. Tam chwyciwszy swoje odzienie i książkę od ojca, wziął jeszcze młot oraz sztylet który kupił kiedyś na wszelki wypadek. Nie spodziewał się że przyda mu się on dosłownie za chwilę. Poczuł mocne uderzenie w plecy. Z bólem padł na posadzkę. Szybko obrócił się, zobaczył swoje brata z młotem bojowym w ręku. Zdał sobie sprawę, że przed nim stoi już nie jego brat, ale Wolfgart, Łowca Czarownic. Wtedy Niedomir poczuł pulsowanie, obraz znowu stał się jaśniejszy a ruchy jego brata stały się powolne, widział jak bierze zamach, wyciągnął sztylet i ciął z całej siły, której miał niewiele, na odlew. Zobaczył cięcie na twarzy brata, jakby ją przedzielił na ukos. Krew powoli zaczęła tryskać z rany, ale Niedomir już był za drzwiami, trzymając kurczowo książkę i sztylet. Biegł przed siebie w stronę gór, czuł że nic nie może go dogonić tej nocy.
Rok trwała tułaczka przez góry, rzeki, wzgórza i niziny nim Niedomir dotarł do miasta, choć już dawno porzucił imię Niedomir.  Był wędrownym sprzedawcą-rzemieślnikiem, zwącym się Otto von Strüdel. Zapuściwszy wąsy, z przepaską na oku, z długimi włosami związanymi w kucyk kompletnie nie przypominał siebie sprzed roku czy wcześniej. Półprzezroczysta opaska na prawym oku, wysoka lecz nietęga postura sprawiały, że często brali go za niegroźnego przybysza. Niedamir nauczył wykorzystywać się przewagę, jaką uzyskuje dzięki takiemu zachowaniu. Postanowił już nigdy nie zaufać innym, po tym jak własny rodzony brat był w stanie go wydać. Unika kontaktów z wszelkimi religiami, szczególnie z zakonem Sigmara, a z powodu swojej wczesnej edukacji wie wystarczająco dużo, by uniknąć niefortunnych spotkań. W życiu postawił sobie dwa cele: dowiedzieć się czegoś więcej o księdze ojca i o tym, czy rzeczywiście jego oczy są w jakiś sposób wyjątkowe. Do czasu jednak aż będzie mógł sobie pozwolić na to, zbiera pieniądze wszelkimi możliwymi sposobami. Usłyszał więc o nowym wyzwaniu dla śmiałków w okolicznej tawernie w mieście do którego przybył, a że nagroda wydawała się nad wyraz szczodra, postanowił się tym zainteresować."

Po skończeniu rozmowy Otto postanowił zalać swoje zaschnięte i nadużyte gardło dobrą ilością miejscowego trunku.

<czytał Piotr Fronczewski>
<nie miałem czasu zredagować opowieśći w osobie trzeciej, mogę to zrobić później tak w połowie następnego tygodnia, teraz mam weekend zapierdolu. Wrzucam jak jest bo nie chcę stopować.>

Ostatnio edytowany przez Lord_Wonski (2017-11-18 09:55:49)

Offline

 

#627 2017-11-18 16:48:39

 sunnyendrju

LetMeBeYourGuide

3974031
Skąd: Expiarnia
Zarejestrowany: 2009-08-20
Posty: 409
Punktów :   
WWW

Re: "Cisza po burzy"

Bruno kiedy tylko zobaczył Niedamira, natychmiast niemal zagotował się z wściekłości. Wysłuchał jednak uważnie całej historii opowiedzianej przez handlarza - Byłbym niezmiernie wdzięczny Otto, gdybyś na przyszłość informował nas o takich wydarzeniach szybciej Otto - powiedział z przekąsem - Przez chwile odczuwałem bardzo silną chęć przetrzepania ci skóry, jednak po twoich wyjaśnieniach, mój gniew deczko osłabł. - Bruno spojrzał w stronę gawędzącego z karczmarzem Dietera i poczekał aż ten skończy z nim rozmowę - No dobrze, pozwólcie teraz abym chwilę pogaworzył z karczmarzem, może uda się mi zorganizować jakieś źródło dochodu.

Bruno ruszył w stronę karczmarza w celu uzyskania najświeższej porcji plotek i wydarzeń w samym mieście jak i najbliższej okolicy. Kiedy tylko dotarł do lady, szeroko i przyjaźnie się uśmiechnął, podniósł kapelusz na przywitanie i powiedział - Witajcie dobry człowieku. Piękna gospoda panie. Nazywam cię Bruno von Hochland i jestem podróżnikiem z Middenheim. Wiecie może... - tutaj słowa Bruna utonęły w panującym w karczmie zgiełku i przestały być słyszane przez resztę drużyny.


Mechanika:
Plotkowanie (wyszkolone)


Bum bum, walking like a love machine,
I am the hardest thing you ever seen,
Bum, I am the Machomen of your desire,
I was born to set the girls on fire.
https://i.imgur.com/sWNzj2y.jpg

Offline

 

#628 2017-11-19 16:50:48

 cfibel

Peon

Skąd: Unknown
Zarejestrowany: 2009-08-29
Posty: 8
Punktów :   

Re: "Cisza po burzy"

- Widzę, że chyba każdy z nas ma pewną i ciekawą historię. - stwierdził Gottfried i powoli kontynuuje - Nadeszła również pora, żebym powiedział odrobinę o sobie... - tutaj rozejrzał się po karczmie i spojrzał czy nikt jakoś nie próbuje podsłuchiwać
- A więc tak, pochodzę z dość daleka, z okolic Dead Wood pod Tauer w Ostermarcku. Nie będę za dużo opowiadał o swojej rodzinie, bo i tak nie jest to zbyt ciekawy element. Najważniejsze jest tylko to, co się wtedy działo. - ponownie się rozejrzał i lekko ściszył głos. - Można powiedzieć, że mam prawie że doczynienia z Chaosem od najmłodszych lat, nie mówię tutaj o czystej jego formie, lecz o skutkach kontaktu z nim. Nie bez powodu mieszkaliśmy na uboczu, tak że mało kto nas odwiedzał i jedynie osoby które bardzo chciały trafiły w nasze okolice. Głównie były to osoby chore, bądź ranne i po przejściach wojny z chaosem. Rodzice próbowali ratować każdego, część była szyta, a części z nich były podawane przeróżne napary i zioła. - na chwilę przerwał i spojrzał się w kierunku Otta - No, ale to nie było wszystko, trafiali do nas nie tylko osoby ranne, lecz również byli tacy, którzy zostali - rozejrzał się ponownie i jeszcze bardziej zniżył głos - naznaczeni przez Chaos. - westchnął i kontynuował - Także w swoim życiu widziałem już wiele i być może będę mógł co nieco określić i zbadać twoje oko. Nie mówię, że cokolwiek uda mi się rozpoznać na podstawie mojego doświadczenia, ale może uda mi się jakoś określić co to jest z punktu medycznego. - następnie podniósł już głos. - A więc, jakie macie plany, że aż zmierzacie do Gór Szarych? - i zaczęła się ponownie rozmowa już bardziej o przyszłości i najbliższych planach.


Miszcz niemożliwych rzutów jest tylko jeden

Offline

 

#629 2017-11-21 10:32:50

 sunnyendrju

LetMeBeYourGuide

3974031
Skąd: Expiarnia
Zarejestrowany: 2009-08-20
Posty: 409
Punktów :   
WWW

Re: "Cisza po burzy"

Bruno nie dowiedziawszy się wiele od karczmarza wrócił do ławy gdzie siedziała reszta drużyny. Słysząc pytanie zadane przez Gottfrieda odpowiedział - Nasz markotny towarzysz krasnolud pędzi z misją ocalenia swojej osady czy też kolonii. Ja postanowiłem mu w tym pomóc, a patrzac wstecz na nasze ostatnie przygody, kazda para rąk się przyda - tu spojrzał na Otta - nawet jedna reka może się do czegoś przydać - dodał z uśmiechem.


Bum bum, walking like a love machine,
I am the hardest thing you ever seen,
Bum, I am the Machomen of your desire,
I was born to set the girls on fire.
https://i.imgur.com/sWNzj2y.jpg

Offline

 

#630 2017-11-21 14:42:47

Szary

Rycerz

6998209
Zarejestrowany: 2009-08-22
Posty: 359
Punktów :   

Re: "Cisza po burzy"

Minęło trochę czasu nim Dieter wrócił do stolika kompanów, którzy nadal dyskutowali aktualne sprawy. - Mam nadzieję, że kwestia się trochę wyjaśniła. Dobry karczmarz zaoferował nam nocleg, kolację i po kuflu piwa za moje usługi, więc niebawem znowu was opuszczę. Coś ważnego mnie ominęło? - wtrącił po czym dopytał Otta i Gottfried.

Po chwili zastanowienia, które wyraźnie malowało mu się na twarzy odparł. - Zaskakujące historie mości panowie. Otto, spodziewałem się więcej rozsądku po Tobie. Minęło tyle lat, a Ty nadal niczego się nie dowiedziałeś, nie dorobiłeś i żyjesz z czymś co potencjalnie może być niebezpieczne dla Ciebie i otoczenia. Mówię Ci to jako przyjaciel, jeżeli Twoje oko jest efektem magii, to musi wyjaśnić i rozwiązać tą kwestię. Gottfried oferuje Ci pomoc, więc radzę skorzystać. Nawet jeżeli da to niewiele, to może wskażę dalszy kierunek działania. Gottfriedzie, widziałeś kiedyś coś podobnego? Myślisz, że mógłby być to przejaw niekontrolowanego talentu magicznego? Dodatkowo nie wspomniałeś co Cię wywiało z domu -- Góry Szare to dość daleko od Ostermark -- czyżby głód przygody? Dieter pokiwał głową. Oprócz tego co powiedział Bruno, wypada wspomnieć również, że poluje na nas nekromanta, więc podróżowanie w naszym towarzystwie jest niebezpieczne więcej niż z jednego powodu. -- muzyk odwrócił się, żeby zobaczyć, czy czas wrócić do pracy.


http://t2.gstatic.com/images?q=tbn:atSWsjQt_R80VM:http://img.qj.net/uploads/articles_module/129241/tenchu4.jpg?301808&t=1

cały EXP jest mój !!

Offline

 

Stopka forum

RSS
Powered by PunBB
© Copyright 2002–2008 PunBB
Polityka cookies - Wersja Lo-Fi


Darmowe Forum | Ciekawe Fora | Darmowe Fora
www.p-s-r.pun.pl www.forumowisko.pun.pl www.zielonesmoki.pun.pl www.naruto-time.pun.pl www.fctorpedo.pun.pl