Borwol - 2017-04-24 09:39:11

W dzieciństwie słyszeliście pewnie opowieści o Wielkiej Wojnie z Chaosem. Historia Magnusa Pobożnego i jego zwycięstw nad armiami Chaosu jest powszechnie znana. Chociaż w ciągu 200 lat, jakie upłynęły od tamtej pory, nie brakło wojen i zagrożeń, Imperium nigdy wcześniej nie stanęło w obliczu takiego niebezpieczeństwa. Aż do teraz. Archaon, Władca Chaosu zaatakował imperium, wiodąc pięć potężnych armii. Z pustkowi Chaosu wyruszyły hordy mutantów, koszmarnych potworów, dzikich barbarzyńców i ogarniętych obłędem czarnoksiężników. Biczownicy i wróżbici głosili, że oto nadszedł kres ludzkości. Łatwo było w to uwierzyć, gdy hordy najeźdźców plądrowały i paliły wszystko na swojej drodze pustosząc północne prowincje imperium.
    W ciągu kilku ostatnich miesięcy słyszeliście niezliczone opowieści. Ludzie powiadają, że Sigmar znów stąpa po ziemi. Podobno armia wilków zaatakowała kislevskie miasto Erengard. Dawni bohaterowie powstają z grobów, by bronić Imperium. Ludzie zapewniają, że pod Middenheim odniesiono wielkie zwycięstwo. Mówi się, że Talabheim szalej zaraza.
Możecie wierzyć tylko w to co widzieliście, a widzieliście już wiele – kryjące się po lasach rozbite oddziały mutantów i zwierzoludzi walczące o kryjówkę z bandytami kryjącymi się przed sprawiedliwością Imperatora Karla Franza. Niektórzy na własne oczy widzieli jak weterani walk zmieniają się po jakimś czasie w pokraczne bestie. Niektórym udało się uciec, inne skończyły zabite stalą, bądź spalone na stosie. Wielu z tych, którzy się nie zmienili straciło rozum i również wzbudzali zainteresowanie łowców czarownic – inkwizycji mającej na celu wyplenienie chaosu z trzewi Imperium zanim znów się rozwinie. Były też inne niebezpieczeństwa, często bardziej złowrogie, bo zupełnie niespodziewane dla uczciwego obywatela. Po odzyskaniu kontroli nad większą częścią imperium armia i przydrożni sędziowie zaczęli przetrząsać wielkie tereny w celu odszukania i przykładnego ukarania dezerterów. Podróżując traktem minęliście niejedno drzewo z wygiętymi gałęziami, aż trzeszczącymi pod ciężarem domniemanych zdrajców ludzkości. Większość z nich wyglądała jak zwykli ludzie, których żebra można było dostrzec spod skóry długo przed ich śmiercią. Takie drzewa należało omijać. Smród ciał wabił sfory wygłodniałych psów, które nie wahały się zaatakować ludzi. Nie tylko psy oszalały. Ośmielone ucztowaniem na zmasakrowanych podczas bitew ciałach kruki stały się na tyle bezczelne, że starały się kąsać nawet ludzi śpiących pod gołym niebem . 

```000```



Trójka postaci szła powoli traktem otoczonym z obu stron leśnymi ostępami. Ubita droga była szeroka jednak grupa poruszała się po jej krawędzi bacznie obserwując okolicę i nerwowo oglądając się za siebie. W pamięci miała jeszcze ostatnio miniętą opustoszałą osadę. Żołnierze nie zdążyli przed wymarszem dobrze zakopać wspólnej mogiły jej mieszkańców i w okolicy roiło się mnóstwo zdziczałych psów. Powoli zaczynało brakować zapasów a zwierzyny w lesie też niestety było niewiele.
Dotąd podróżni mieli szczęście mijając już sporo podobnych miejsc, czasem chowając się w lesie na widok niebezpieczeństwa, umknęli przed wszystkimi zagrożeniami jakie na nich czyhały. Jednak nawet najwięksi optymiści zaczęli powątpiewać w to, czy to szczęście może trwać wiecznie.
Grupa usłyszała coś co przy sporej dozie domysłów mogło brzmieć jak ciche pohukiwanie sowy. Najpierw jedno, po chwili drugie. Wszyscy przystanęli wyczekując aż z lasu po przeciwnej stronie drogi wyłoniła się postać.
- Przed nami czysto. Czujecie to? Chyba zaraz zacznie padać. Lepiej się będzie schować.
- Przejdźmy jeszcze trochę, póki mamy siły – odpowiedział spokojny głos – mamy jeszcze około godziny dziennego światła, a odpoczywając nie znajdziemy nic do jedzenia. – przerwał na chwilę – Naprawdę musimy pomyśleć o lepszym sygnale. Nawet durny Gor się zorientuje, że to w najlepszym wypadku jakiś zmutowany kogut tak pieje, nie żadna sowa.
Bez słowa komentarza grupa składająca się już z czterech mężczyzn ruszyła dalej. Nie minęło wiele czasu, a coś przed nimi zachrzęściło w ściółce. Wszyscy zatrzymali się bez słowa pilnie nasłuchując i uważnie się rozglądając. Kilkanaście metrów przed nimi coś podłużnego podniosło się z trawy wydając przy tym dziwnie bulgoczący dźwięk.

sunnyendrju - 2017-04-25 13:21:31

Bruno czujnie się rozejrzał po okolicy, zwracając szczególną uwagę na miejsce z którego dochodzi niepojący dźwięk.
Błyskawicznie chwycił za swoją rusznicę i ją załadował.

- Ostrożnie... To może być pułapka.

Następnie nie czekając na kompanów ruszył w stronę źródła dźwieku.

Mechanika:
Test spostrzegawczość
Szybkie wyciągnięcie + Błyskawiczne przeładowanie
Test skradanie (umiejętność niewyszkolona)

Lord_Wonski - 2017-04-25 13:36:04

Otto ostrożnie zaczął się cofać, ściągnął łuk, po cichu wyciągnął strzałę i rozglądał się za czymś, co mogłoby stanowić ochronę. Nie znajdując niż lepszego, schował się częściowo za drzewem, lekko napiął łuk i przyglądał się jak Bruno dzielnie rusza sprawdzić na sobie, czy to nie pułapka...

Ukrywanie się (niewyszkolony)
Spostrzegawczość

Szary - 2017-04-25 13:40:45

Dieter powoli cofając się o krok syknął cicho przez zęby:

- Uważaj widzę mackę przy drodze. To z pewnością mutant!

Następnie rozejrzał się po twarzach pozostałych kompanów. Czekając na ich reakcje.

Harold Z. - 2017-04-25 13:51:51

Storren poprawił plecak, by nie przeszkadzał mu w podróży, następnie wziął do rąk swój dwuręczny kilof. Widząc, że Bruno ładuje rusznicę, powiedział głośnym szeptem w jego kierunku:

- Uważaj Bruno, tam chyba jest jakiś człowiek... Ale to może być zasadzka. Pójdę z Tobą, przyda Ci się deczko krasnoludzkiej krzepy w pierwszej linii.

Równając krok z żołdakiem dodał do pozostałych towarzyszy:
- Będziecie mieć baczenie na teren dookoła, kamraci?

Borwol - 2017-04-25 14:02:03

Z bliska widać już wyraźnie, że koło traktu, przysypany pyłem i opadającymi liśćmi leży młody człowiek. Jego ubrania przesiąknięte są krwią, która ścieka mu również z ust. Z klatki piersiowej wyzierają dwie wielkie dziury. Jest oczywiste, że doszło tu do zażartej walki - miecz mężczyzny leży obok niego połamany, a ziemię w okolicy znaczą liczne odciski nóg. Umierający spojrzał na nowo przybyłych i delikatnie poruszył ustami starając się coś powiedzieć...

sunnyendrju - 2017-04-25 14:11:54

Bruno dalej uważając na okolicę, podchodzi do rannego. Ocenia stan zadanych mu ran i czas jaki mu jeszcze pozostał.

- Storren zawołaj pozostałych i uważaj na okolicę. - rzucił Bruno do towarzyszącego mu krasnoluda.

Bruno klęka przy umierającym, kładzie swoją rusznicę w poprzek na kolanach i stara się usłyszeć co ma on do przekazania.

Mechanika:
Czujność? - jest coś takiego w wh?
Test leczenia na ocenienie stanu ran.
Test leczenia na ocenienie narzędzia/broni, którym je zadano.

Szary - 2017-04-25 14:16:49

Dieter nieco pewniejszy podbiega w stronę umierającego. Klękając obok  Bruno stara się szybko ocenić, czy można coś jeszcze dla umierającego zrobić. Przypatruje się uważnie ciału i najbliższej okolicy. Wzdychając pyta Bruno:

- Nie zauważyłeś nic z tym związanego podczas ostatniego zwiadu?

Mechanika:
Test spostrzegawczość

Harold Z. - 2017-04-25 14:20:00

Storren skinął ręką na towarzyszy w tyle, by podeszli bliżej.

Jakim cudem nikt nie zauważył go wcześniej, podczas zwiadu? Wiedziałem, najwyraźniej ktoś mi podpija "Natarcie Sigmara"! Huncwoty!

Po czym skrył się w najbliższych zaroślach w miarę możliwości starając się obserwować trakt i głębię lasu, przy której znaleziono umierającego.

Mechanika:
Spostrzegawczość na ruch na trakcie i w lesie

Lord_Wonski - 2017-04-25 14:29:40

Strüdel, widząc machającego ręką w jego kierunku krasnoluda, opuścił łuk i podszedł do zbiegowiska, na tyle, żeby wyraźnie zauważyć umierającego, ale nie na tyle, żeby być w zasięgu jakby coś się miało stać (ok. 3 metry). Przyglądał się bacznie ubraniu młodzieńca, jednak jego uwagę przykuł połamany miecz.

- Trzeba zmienić zwiadowcę, to pewne.
cicho dodał.

wycena na miecz i ubranie
wiedza imperum (jeśli to jakiś żołnierski ubiór, jeśli nic szczególnego to don't bother)

Borwol - 2017-04-25 14:43:39

- nazywam się Gustav Vonreuter - młody mężczyzna zaniósł się bulgoczącym od krwi kaszlem - wracałem... -przerwał aby wziąć głębszy oddech- do domu, kiedy zaatakowali mnie rogaci... - wywrócił oczami do góry ukazując same białka i zacisnął mocno szczęki.
Bruno nie musiał być specjalistą, żeby wiedzieć, że chłopak umiera. Nie mógł nic zrobić i trudno mu było ukryć to w swoim wyrazie twarzy. Młodzieniec uniósł lekko kąciki ust w bladym uśmiechu. - Wiem że umieram. przetrwałem wojnę, żeby zginąć koło własnego domu. - znów kaszel - Pogodziłem się z tym. Ale moja rodzina... Proszę, okazaliście współczucie umierającemu nieznajomemu, teraz uczyńcie dla mnie jeszcze jedną rzecz. Około dzień drogi na wschód stąd przez las stoi Dwór Vonreuterów, mój rodzinny dom. Weźcie tę pieczęć rodu.. - wyciągnął przed siebie drżąca zaciśniętą dłoń - To będzie dla nich dowód, że mówiliście prawdę... Pójdźcie tam i powiedzcie jaki los spotkał ich syna. Powiedzcie im o tym o tym, by mogli nade mną zapłakać...

Szary - 2017-04-25 15:04:17

Dieter z wyczuwalnym bólem w głosie odpowiedział bez zastanowienia:

- Pierścień trafi to Twojej rodziny, o to możesz być spokojny.

Młodzieniec podniósł się i poprawił toboły. Dodając w stronę Bruno:

- Weź go proszę i nie zwlekajmy z dalszą drogą. Niedługo się ściemni.

Borwol - 2017-04-25 15:11:37

- Dziękuję Wam dobrzy ludzie - wyszeptał Gustav. - jest zbyt niebezpiecznie po drodze, żebym wam ciążył. Zostało mi ledwie parę chwil życia. Jednak jeśli chcecie mi się jeszcze przysłużyć - pochowajcie mnie tu. Niech wam Sigmar błogosławi.

Harold Z. - 2017-04-25 15:13:44

Krasnolud lekko uspokojony brakiem niebezpieczeństw wysunął się z kryjówki. Następnie podszedł do już nieżyjącego ciała. Widząc jak Dieter przekazuje pierścień Bruno skomentował:

- Dla niego koszmar już się skończył. Oby trafił do lepszego miejsca. Możemy zrobić dla niego jeszcze jedną rzecz.

Storren zdjął plecak i wyjął łopatę. Zanim ktokolwiek zdążył odpowiedzieć, odparł:

Robię to z trzech powodów:
1. Bo tak trzeba.
2. Widziałem dużo plugastwa w swoim życiu. Za dużo. Więc lepiej, żeby ten tutaj spoczął w ziemi, zanim wyskoczy coś z niego i nas zadusi świeżo uformowanymi mackami.
3. I tak zmarnowaliśmy tu za dużo czasu. Słońce zaraz zajdzie, nie dojdziemy daleko. Moim zdaniem równie dobrze możemy obozować w tym miejscu.


Nie tracąc więcej oddechu, krasnolud zaczął kopać grób.

sunnyendrju - 2017-04-25 15:18:47

Bruno kiwnął głową starając się dodać umierającemu otuchy. Poczekał aż ten wyzionie ducha i spojrzał krytycznie na dwóch ze swoich towarzyszy.
- Macki mówicie? To czemu nie smoki od razu? - splunął na ziemię - Bezsensu, totalnie bezsensu... - wymamrotał pod nosem.

Chwycił pieczęć w dłoń, przyjrzał się jej dokładnie i podał ją Strüdlowi. - Mości rzemieślniku, rzuciłbyś może na ten fant okiem?
Po chwili zastanowienia dodał zwracając się do wszystkich - Ta sytuacja wygląda bardzo podejrzanie. Nie tylko nie zauważyłem tego truposza, ale nawet nie słyszałem walki, a takowa na pewno musiała się tu odbyć. - zmarszczył czoło -
Na dodatek bestie chaosu w tej okolicy?! Co myślicie o tym wszystkim panowie? Wyprawa do tego dworu powinna mnie cieszyć, jednak mam wrażenie, że pakujemy się w duże kłopoty...



Mechanika:
Test Spostrzegawczości -> pierścień
Test Wiedzy (imperium) -> pierścień
Test Wiedzy (imperium) -> okolica słynie z chaośników?

Lord_Wonski - 2017-04-25 15:34:52

Otto bierze pierścień od Bruno i przygląda się mu bacznie, czy rzeczywiście jest prawdziwy. Stara się sobie przypomnieć też, czy słyszał coś o rodzie Vonreuter.

- Mości Storren, możecie wziąć ten połamany miecz? Raczej nie da się go już naprawić, ale metal to metal, może przy najbliższej okazji przetopimy go na coś pożytecznego, jak groty do strzał, albo amunicję dla naszego "spostrzegawczego" zwiadowcy.

rzemiosło (jubilerstwo)
wiedza (imperium)

Szary - 2017-04-25 15:56:45

Dieter słysząc słowa Bruno lekko się uśmiechnął i spoglądając w niebo odparł:

- Tak, smok brzmiałby niewątpliwie lepiej. Pomnę dodać to następnym razem, żeby nie zabrakło Ci wrażeń

Odwrócił się następnie w stronę krasnoluda i z poważniejszym wyrazem twarzy kontynuował:

- Pierścieniem trzeba się zająć, nie godzi się nie wysłuchać ostatnich słów zmarłego, ale zgadzam się z Bruno; sytuacja jest podejrzana. Nie wątpię w jego umiejętności, dlatego prawdopodobnym jest, że dzieje się tu coś czego nie rozumiemy. Ciała też nie możemy tu po prostu zostawić. Jeżeli nie damy rady go zanieść, to pomogę w pochówku jak umiem. Niemniej obozowanie w tej okolicy wydaje mi się bardzo złym pomysłem patrząc na to co się tu stało z tym młodzieńcem.

Widząc, że kompani nie zbierają się do marszu, zdejmuje torbę  i szybko rozgląda się po okolicy. Wraca do zmarłego i z szacunkiem szuka czegoś co mogło zostać pominięte poprzednio.

Mechanika:
Spostrzegawczość nasłuchiwanie lasu, przeszukanie zwłok

sunnyendrju - 2017-04-25 16:32:10

Podczas, gdy Storen zajęty jest kopaniem grobu, a Otto podziwianiem błyskotki, Bruno powraca do badania ciała. W tym czasie Dieter rozpoczyna gruntowne przetrzepywanie kieszeni denata, co spotyka się z rzuconym długim, poirytowanym spojrzeniem żołdaka.

- Panie Dieter, kiedy tylko skończy Pan okradać te zwłoki - rzucił kręcąc głową z dezaprobatą - to miałbym dla Pana bardzo ciekawą zagwozdkę. Nie sądzisz jakoby nasz leżący kolega był nadspodziewanie wymrożony jak na jeszcze przed chwilą dychającego, może ledwo, ale jednak dychającego mężczyznę?

Szary - 2017-04-25 17:23:08

Dieter urzeczony cynizmem Bruno odparł kontynuując oględziny:

- Szanowny Panie Żołnierzy, - zaczął spokojnie - zakładam, że i w Pańskim słowniku "kradzież" wiąże się z "przywłaszczeniem dóbr". Ja nie planuje niczego denatowi zabierać. Szukam jedynie potencjalnych wskazówek, które mogą rzucą trochę światła na tą sytuację. Niemniej doceniam cynizm.

Młodzieniec odwrócił głowę w stronę żołnierza i dodał zaciekawionym lecz nadal dość smutnym tonem:

- Nikt inny się to tego nie kwapił, a ja sam robię to z możliwie dużym szacunkiem - Dieter dotyka koniuszkami palców dłoni zmarłego. Nie ukrywam, że nie znam się na zwłokach, ale spostrzeżenie wydaje się trafne. Może uda nam się coś, więcej wywnioskować z tej sytuacji. Ktoś ma jakiś pomysł? Otto czy byłbyś tak dobry i po skończeniu pokazał mi ten pierścień?

Borwol - 2017-04-25 21:52:19

Pierścień z wygrawerowanym wężem owiniętym wokół topora wędrował z ręki do ręki. Wyraz twarzy kolejnych osób, w których dłonie trafiał, sugerował jasno, że nikt z obecnych nie widział wcześniej podobnego symbolu.
Kiedy mimo przeszkadzających w pracy korzeni, udało się wykopać dostatecznie głęboki grób, Bruno ze Storrenem delikatnie unieśli ciało i ułozyli je w dole, składając ręce Gustava na klatce piersiowej. Reszta grupy szykowała w tym czasie małą przestrzeń w lesie przy drodze, aby móc spędzić tę noc na suchej ziemi w cieple ogniska przysłonietego koronami drzew.
Powoli zaczynało się ściemniać, kiedy wszyscy stanęli nad ułozonym w dole młodym Vonreuterem. Niby widzieli wiele gorszych rzeczy, ale śmierć młodzieńca zawsze jest ponurym wydarzeniem. Nastała niezręczna cisza.

Szary - 2017-04-25 23:14:39

Dieter, ze zmieszanym wyrazem twarzy spogląda na złożonego w grobie mężczyznę. Po chwili zamyślenia mówi:

- Brak wśród nas kapłana i rodziny, więc na nas spoczywa obowiązek pożegnania zmarłego. Nikt z nas go nie znał, nie wiemy jakim był człowiekiem, jak żył, ani o czym marzył; wiemy jednak, że wracał do rodziny, do życia, które musiał porzucić przez wojne, a jej skutki dopadły go tuż przed upragnionym celem. Wojna odebrała kolejne życie dużo za wcześnie. Módlmy się, żeby takich nieszczęść było jak najmniej, a Gustav Vonreuter zaznał zasłużonego spokoju.

Dieter składa ręce i zaczyna modlić się do Morra za zmarłego. Po modlitwie dodaje patrząc po kompanach:

- Trzeba upewnić się, że Gustav będzie spoczywał w pokoju i obrócić go twarzą do ziemi. Czy ktoś mógłby mi w tym pomóc?

sunnyendrju - 2017-04-26 00:49:40

Bruno na słowa Dietera pokiwał głową.
- Pomogę ci - rzekł raźno - później jednak proponuje zabrać się za przygotowywanie obozowiska. Okolica wydaje się bardzo niebezpieczna, a bardzo chętnie bym się w końcu wyspał.
Po chwili zastanowienia dodał:
- Proponuje, abym ja z mości krasnoludem pozbierali trochę opału na noc, a tymczasem wy panowie zajmijcie się proszę sprawdzeniem najbliższej okolicy. Może warto by było zastanowić się również nad dodatkowym zabezpieczeniem miejsca pochówku? - tu Bruno rozejrzał się za jakimiś większymi głazami i kłodami, którymi można by stworzyć coś na kształt kurhanu.

Mechanika:
Widzenie w ciemności + spostrzegawczość na wyszukanie głazów/kłód

Harold Z. - 2017-04-26 08:38:38

W porządku, Bruno. - odparł Storren. Daj mi tylko chwilkę. Po czym podniósł z ziemi połamany miecz i przyjrzał mu się uważnie. Kiedy dokonał oględzin, odłożył miecz na ziemię. Nie przyda się, pomimo rad.

Kamraci, nie mamy za wiele czasu. Pora zakładać obóz. Nie trwożcie się jednak, zostało mi jeszcze deczko Orkowego Czerepu Dolnej Fermentacji na dziś.

Mechanika:
- krasnoludzki fach na wiek, pochodzenie i sposób zniszczenia broni
- sztuka przetrwania, może uda się upolować coś mięsnego na kolację. Albo chociaż jakieś jadalne korzonki znaleźć.
.

sunnyendrju - 2017-04-26 11:29:46

Bruno poświęca swój czas na obłożenie świeżego grobu zebranymi w okolicy kamieniami. Po zakończeniu przeprawy z pochówkiem wraz ze Storrenem udają się na poszukiwania dużej ilości opału, mającego w założeniu starczyć na całą noc (z małym zapasem na sytuacje awaryjne).

- Pieprzony barszcz - syknął pod nosem Bruno idąc ze Storrenem po opał - Nienawidze takiej pogody. Jak ma  padać to niech chociaz pada na poważnie a nie tak bździ.
- Mości krasnoludzie - tu zwrócił się do towarzysza - Cała ta sytuacja z umrzykiem bardzo mnie zaniepokoiła, będziemy musieli miec się w nocy na baczności. Jakiejkolwiek osłony tutaj nie ma, więc proponuje żebyśmy się rozłożyli jak najdalej od krawędzi lasu, może na środku drogi. Mam wrażenie, że cały ten las tylko czeka żeby nas dopaść. Przypilnujemy teraz żeby nas jakies licho nie dopadło przed powrotem do pozostałych.

Mechanika:
Bruno zachowuje czujność, całe wyposażenie ma ze sobą, rusznica wciąż nabita.
Zbieramy drewno i rozstawiamy obóz zgodnie z opisem, o ile reszta się nie sprzeciwia.
Wystawiamy warty 1-osobowe w trakcie nocy.

Harold Z. - 2017-04-26 11:45:44

Starając się nie tracić z zasięgu wzroku towarzysza, Storren nieco się oddalił. Chciał wypatrzeć jakiegoś gryzonia albo chociaż korzonki, na których mógłby dokonać konsumpcji. Niestety, pech. I tak mamy sporo szczęścia, że ten las przetrwał - mruknął pod nosem.
Drogi Bruno - odparł, kiedy zbliżył się do żołnierza z pokaźną stertą chrustu przed sobą (za to niestety bez czegoś do zjedzenia). - Masz rację, co do lokalizacji obozowiska. Ale powiedz mi jeszcze... Jest coś, co Cię zaniepokoiło? Wiesz, ten nieszczęśnik przy drodze... Bez zapasów, bez wierzchowca, bez towarzyszy... I jeszcze te ślady walki... Jakie jest Twoje zdanie?

Kiedy wrócili, reszta zajęta była przygotowaniem obozowiska. Krasnolud położył stertę chrustu na ziemi, przygotował własne posłanie i rzekł:
No co tam kamraci? Ominęło nas coś? - zagaił wesoło. Jestem gotów objąć pierwszą wartę. Zmieniamy się co dwie godziny. A może macie ochotę... - tu znacząco poklepał dwie beczułki - Na jakieś opowieści wieczorową porą?

sunnyendrju - 2017-04-26 12:05:23

- Wierzchowcem i zapasami bym się raczej nie przejmował - po czym po chwili zastanowienia dodał - mogły zostać rozgrabione. Bardziej zaskoczony jestem tym, że nic podczas zwiadu nie zasugerowało mi jakoby w pobliży wydarzyła się walka - żadnych krzyków, żadnego hałasu. Jedyne co moge dodać to że ten znaleziony przez nas żołnierz był nadnaturalnie zimny... - tu Bruno znowu się zamyślił. - Obawiam się, że musimy wytrzymać i zobaczyć co przyniesie nam noc.

Po powrocie do obozu słyszące wypowiedziane przez towarzysza słowa dodał - Odrobina trunku na rozgrzanie nie zaszkodzi - nie przesadzajmy jednak, bo skończymy jak ten nieszczęśnik. Ja przejmę ostatnią wartę, wszelkie nieszczęścia i nocne koszmary stają się wtedy najbliższe rzeczywistości. - po tych słowach zabrał się za przygotowywanie obozu.

W ramach przygotowania obozowiska Bruno rozpala duże ognisko, oświetlające obszar aż do ściany drzew, które drużyna ma podtrzymywać przez całą noc. Przygotowując swój przytulny kącik, sprawdza czy proch w rusznicy nie zamókł, po czym owija ją wraz z pozostałą amunicją szczelnie w płaszcz i kładzie pod ręką tuż przy swoim posłaniu.

Szary - 2017-04-26 12:18:52

Po zakończeniu pochówku Dieter przytaknął na propozycję żołnierza, odłożył plecak z tobołami pod drzewem na skraju drogi, poprawił ekwipunek pod swim zielonym płaszczem i wyruszył sprawdzić najbliższą okolicę, dodając na odchodne:

- Niebawem wrócę Panowie.

Botmode(on; except if "coś niestandardowego się dzieje"):
Standard, czujnie rozglądam się po okolicy, nasłuchuje, oceniam, czy coś się nie wyróżnia.
Po powrocie (o ile nie zjedzą mnie wiewiórki chaosu) pomogę, jeżeli coś jeszcze będzie do zrobienia i zasugeruje wzięcie drugiej warty.

Lord_Wonski - 2017-04-26 13:21:26

Otto imperialnym zwyczajem wrzucił dwa srebne szylingi do grobu młodego mężczyzny.
- Na bezpieczną podróż, gdziekolwiek się wybierasz.

Krzątając się przy obozowisku, zobaczył wracających z drewnem towarzyszy podróży. Pomógł przy rozpalaniu ogniska.

- Panowie, niestety mam słabą głowę także staram się unikać trunków wszelakich -odpowiedział na propozycję krasnoluda.

- Mogę jako pierwszy pilnować obozowiska. Poczekajmy na powrót Dietera i ustalmy warty. Lepiej jak najwcześniej uciec z tego złowieszczego miejsca, miejmy nadzieję że napotkamy jakąś niezniszczoną wioskę, lub dotrzemy do miasta. Trzeba uzupełnić zapasy, przy okazji zajrzałbym do gildii, moje narzędzia wymagają wymiany.

Po tych słowach wyciągnął ze swej sakwy podróżnej swoje narzędzia i zaczął majstrować przy sprzączce od buta.

Borwol - 2017-04-26 14:19:25

Obchody okolicy nie wykazały obecności ani jedzenia, ani nieprzyjaciół, ani kolejnych trupów, zatem w świetle ostatnich wydarzeń można było to uznać za całkiem miłą odmianę. W końcu wszyscy dali się na spoczynek zostawiając na noc po jednym wartowniku co około dwie godziny. Ostatecznie to Dieter udał się na pierwszą zmianę.
Mniej więcej w środku nocy, kiedy obozu pilnował krasnolud, w odległości kilkunastu metrów od podróżnych z głębi lasu dało się usłyszeć dość wyraźny szelest poszycia leśnego. Storren zamarł. Po chwili dźwięk rozległ się znów, tym razem trochę głośniej, jakby tym razem pochodził z kilku bliskich sobie miejsc. Wartownik zrobił delikatny krok w stronę śpiącego Bruna, kiedy noc rozdarł mrożący krew w żyłach ryk, a szamotanina w głębi lasu stała się jeszcze głośniejsza.
Żołnierz natychmiast wyskoczył z posłania sięgając instynktownie po broń, Dieter przewrócił się na drugi bok smacznie chrapiąc, a Otto podskoczył w miejscu z wrzaskiem ZWIERZOLUDZIE!!!

Lord_Wonski - 2017-04-26 14:37:19

- Zwierzoludzie! krzyknął Otto, podrywając się błyskawicznie z posłania i chwytając swoją podróżną sakwę, łuk i strzały.

Widząc, że Dieter dalej smacznie śpi, zapodał mu porządnego kuksańca w żyć, celem obudzenia nieszczęśnika. Szybko rozejrzał się po okolicy, oceniając możliwe drogi ucieczki.

- Nie ma co owijać w bawełnę Panowie, czas uciekać. To z pewnością zwierzoludzie, a one polują w stadzie, najlepszą opcją jest ucieczka i nadzieja że ogień i odległość wystarczy, by ich zniechęcić
- powiedział starając się wyszukać dobre polano na potencjalną pochodnię, używając jednej z walających się po obozowisku szmat.
- Mam nadzieję że to nie są ci, którym sprzedałem "srebne" bransolety. Miały luźne zapięcie, ale informowałem o tym... mruczał pod nosem.

Harold Z. - 2017-04-26 14:51:58

Storren spojrzał na Otto, po czym jego twarz wykrzywił szyderczy uśmiech.
Zwierzoludzie powiadasz? Wyborne! Chodź, pokażę Ci Twoich zwierzoludzi! Haha!. Po czym chwycił toporek i ruszył w głąb lasu. Na odchodne powiedział jeszcze do Bruna:
Bruno, przyjacielu! Chwyć no swoją rusznicę! Kto wie, czy nie szykuje się późna kolacja!

sunnyendrju - 2017-04-26 15:14:04

Bruno w mgnieniu oka po usłysznie hałasów i krzyków towarzyszy wyswobodził się z opatulającego go koca, chwycił rusznice i przygotował się do strzału. Niemal natychmiast uspokoił oddech i wycelował w kierunku, z którego spodziewał się ataku.
- Cyka blyat! - wymknęło mu się hochlandzkie przekleństwo - Jacy zwierzoludzie?! Przecież to odgłosy typowe dla zwierzyny, mutanci już dawno siedzieliby nam na karkach - tu kpiącym spojrzeniem spojrzał na Dietera, który właśnie wybudzony ze snu krzepkim kopniakiem rzemieślnika, masował sobie tyłek - No niektórych to nawet by już sobie wcinali...
Słysząc słowa krasnoluda Bruno chwycił mocniej rusznice, chwycił kilka sztuk amunicji oraz jeden patron prochu, kiwnał głową i udał się za krasnoludem.

Mechanika:
Zabieram ze sobą 10 kulek i jeden patron pozwalający na oddanie 10 strzałów.

Szary - 2017-04-26 15:16:55

- Arghhh!! - warknął nadal zaspany Dieter - czy tu już nie ma żadnych świętości - wymamrotał zmieszany. Podnosząc się z ziemi chwycił leżącą obok broń i zamglonym wzrokiem spojrzał na swoją torbę. Kiedy wreszcie dotarły do niego rozchodzący się ryk twarz mu zamarłą, a dłoń zacisnęła się na trzymanej broni. Szybko spojrzał po kompanach. Krasnolud ewidentnie chciał walczyć, a rzemieślnik aż dziwne, że jeszcze nie uciekał.

- Lutnia, garnek... trochę dużo na bieganie. - mruknął pod nosem i szybko chwycił wolną ręką za jedną z leżących obok gałęzi i przyłożył ją do ognia. Po czym odwrócił głowę w stronę hałasu. - Panowie, po ciemku nie ma co iść, a i ogień może wypłoszy bydle, jeżeli to tylko wilki.

Mechanika:
obserwacja, nasłuchiwanie, ocena ile tego i co to. ewentualne rzucenie płonącej gałęzi w tamtą stronę jeżeli obiekcji nie będzie.

Borwol - 2017-04-26 15:49:44

Kiedy krasnolud zaczął zbliżać się poza zasięg światł ogniska, szelest wzmógł się i z lasu wyskoczył wielki Jeleń w totalnym amoku wierzgając kopytami i rycząc przeraźliwie. Zwierzę szybko zorientowało się, że drogę zastawia mu ognisko, więc odbilo w biegu w lewo w stronę oszołomionego jeszcze Otta.
- strzelaj na brodę Grunginiego! Jedzenie nam ucieka!

Lord_Wonski - 2017-04-26 15:59:44

- strzelaj na brodę Grunginiego! Jedzenie nam ucieka!

Nie zastanawiając się wiele Otto wbił pochodnię w ziemię, chwycił strzałę, napiął łuk i oddał strzał w stronę jelenia. Pochodnia i ognisko dawały mu wystarczającą ilość światła, żeby widzieć jelenia, jednak była noc, dźwięki z lasu nie pomagały się skupić.

- Raz się żyje. No to siup! - mruknął pod nosem i zwolnił cięciwę. Strzała pomknęła w kierunku jelenia.

Test na umiejętności strzeleckie

sunnyendrju - 2017-04-26 16:14:00

Bruno widząc wyskakujące zwierze natychmiast podniósł rusznicę, skupił wsrok na uciekającym zwierzęciu i powoli wypuszczając powietrze oddał precyzyjny strzał.

Mechanika:
Wycelowanie +20US (1 akcja)
Strzał (1 akcja)
Obrażenia +4 rusznica +1 precyzyjny strzał
Widzenie w ciemności - brak kar za słabe oświetlenie

Szary - 2017-04-26 16:17:37

Dieter widząc sytuację w całej swojej okazałości, okrutnie wybuchł śmiechem. Wrzucił gałąź do ogniska, upuścił broń i zaczął klaskać.

- Doskonałe! - otarł kącik oka - Otto, Bruno brońcie naszego honoru!

Borwol - 2017-04-26 16:57:20

Strzała wystrzelona przez Otto minęła pędzącego jelenia i zniknęła w koronie drzew nad głową roześmianego muzyka. Kiedy bestia prawie dobiegła do kupca ten cofnął się instynktownie i stracił równowagę potykając się o korzeń. Bruno wyczekał moment w którym zwierzę minęło leżącego, żeby nie znalazł sie na lini i wystrzelił podrywając z gałęzi drzew oszołomione ptactwo. Kula rozerwała tylną nogę jelenia obryzgując Otto ciepłą krwią. Zwierze padło ryjąc swoim obfitym porożem glebę.

sunnyendrju - 2017-04-26 17:32:59

Bruno z duma spojrzał na efekt swojego strzału.
- W pełnym ruchu, niesprzyjających warunkach atmosferycznych i do tego z biegającym motłochem - rzekł z satysfakcją w głosie - naprawdę nienajgorzej.
- Mości krasnoludzie z jednego udźca raczej wiele już się zrobić nie da, ale reszta zdaje się jest jeszcze w dosyć dobrym stanie. Potrzebujesz pomocy w rozparcelowaniu tego byczka?

Bruno wolnym krokiem wraca do ogniska w międzyczasie przeładowując rusznicę.

Szary - 2017-04-26 17:49:46

Śmiech Dietera zamienił się w chwilowe osłupienie. Ze zdziwionym wyrazem twarzy zaczął:

- Pan krasnolud cały? Co tam widziałeś? To zachowanie nie było normalne, jakie zwierze wybiega w pełnym galopie z chaszczy w stronę ogniska zamiast w przeciwną. Nie wspominając o tych rykach i  o tym, że w pewnym momencie hałas dochodzić z "kilku" bliskich sobie miejsc. Czy przypadkiem jakieś białe muszki go nie napadły? Bogowie, jaka bestia, dobrze, że nikt nie skończył pod jej kopytami.


Muzyk odwrócił się w stronę kupca i podał mu rękę.

- Mam nadzieje, że nic Pan sobie przy tym upadku nie zrobiłeś - zaczął z uśmiechem - Panowie macie, czym oporządzić zwierzynę? Ja niestety nawet noża nie mam, aby pomóc.

Uśmiechając się do wszystkich Dieter usiadł przy ognisku, dorzucił kilka gałęzi i zaczął grać wesołą nutę na cześć Bruna Pogromcy Jeleni.

Lord_Wonski - 2017-04-26 18:25:26

- Nic nie zrobiłeś, nic nie zrobiłeś, taki raban na cały las zrobił tą pukawką, że całe świństwo z okolicznych lasów się tutaj zleci! - prawie wrzeszczał Otto rozcierając swoje obite, kościste plecy. Chwycił pochodnię w jedną rękę, w drugą łuk i podszedł ostrożnie do jelenia.

Oglądając go z bezpiecznej odległości, bo zwierze jeszcze wierzgało i ryło porożem ziemię.
- Szkoda że nie wiem za dużo o zwierzętach, jednak ten jeleń wygląda podejrzanie.

Słysząc brzdęki lutni za sobą zaczął gorączkowo masować swoje skronie, specjalnie pokazując poirytowanie innym.

- Ja wiem że przy tym cyrku dźwięki lutni, w środku nocy na pewno nie zrobią już różnicy, ale może na chwilę byśmy się uciszyli i posłuchali czy to był jedyny jeleń w okolicy, czy coś innego, nie wiem, na przykład nie polowało na niego. O ile wiem jelenie to nie nietoperze, nie latają w nocy po lesie. - rzekł dość poirytowany rzemieślnik.

Rozejrzał się po obozowisku, zobaczył jak obozowy strzelec wyborowy z dumnie wypiętą piersią idzie w stronę upolowanej zwierzyny i z ironią dodał - Tego, że ten jeleń nie jest jedyny w tej okolicy jestem pewien.

Zrezygnowany poszedł usiąść koło barda i rzucił: - Niech ktoś dobije to biedne zwierzę.

Harold Z. - 2017-04-26 22:13:42

Storren spojrzał po zebranych i cicho westchnął.
Bruno, pomóż mi proszę obrócić tego jelenia. Gdy zwierzę było już w odpowiedniej pozycji, wyjął z cholewy buta nóż do oprawiania zwierzyny i zabrał się do dzieła.

Test na Sztukę Przetrwania

Musicie wiedzieć... - zaczął, nie przerywając pracy. - Że odgłosy, które słyszeliście, to jelenie rykowisko, czyli gody. Ten byk najwidoczniej bronił swojego terytorium. Ewentualnie przegrał walkę z silniejszym samcem i wycofywał się, gdy wpadł na nas. Dla niewprawnych uszu dźwięki z rykowiska mogą brzmieć jak głos niedźwiedzia, a nawet... - zmienił nieco ton głosu. - Ryki zwierzoludzi. Wprawne ucho wychwyci jednak pewną nienaturalność u tych ostatnich. Natomiast NA PEWNO nie da się tego pomylić z wyciem WILKÓW - mruknął znacząco.

Czy bylibyście tak uprzejmi i przygotowali coś na kształt rożna nad ogniskiem? Skorzystajmy z okazji, przez to całe zamieszanie i tak nikt z nas nie śpi. Możemy też spróbować uwędzić część mięsa i zabrać je ze sobą. Pasuje?

sunnyendrju - 2017-04-26 22:25:18

Bruno pomógł obrócić Storrenowi jelenia.
- Wielka bestia - mruknał pod nosem - nasze zapasy miewały się lepiej, pomysł z wędzeniem uważam za bardzo dobry.
Bruno przytargał kilka większych kamieni i poustawiał je wokół ognia.
- Rożna może nie mamy ale kamienie potrafią się bardzo dobrze nagrzać i spokojnie możemy upiec sobie naprędce trochę mięsa. - przyjrzał się imponującemu porożu upolowanego zwierza - Czy takie poroże nie jest przypadkiem dosyć cenne? - zapytał kompanów.

Harold Z. - 2017-04-26 22:34:07

Poroże może mieć pewną wartość. Tylko komuś musiałoby chcieć się je zanieść do najbliższej osady. - krasnolud uśmiechnął się. Kamienie to bardzo dobry pomysł. Uwaga tylko na śrut, mistrz kuchni Bruno nie żałował! - ostatnie zdanie zaakcentował salwą tubalnego śmiechu.

No! Już prawie gotowe! A do mięsa co najlepiej pasuje? Piwo! Czas na piwo! Czas na piwo!

sunnyendrju - 2017-04-26 23:10:53

- Najlepszym dodatkiem do tego dania byłaby szczypta przypraw - rozmarzył się Bruno - chociaż piwa tez nie odmówie.
Bruno złapał najbliższy kawałek przypieczonej dziczyzny i odgryzł pokaźny kęs soczystego mięsiwa. Chwycił też za beczułkę z piwem podaną mu przez krasnoluda i pociągnął z niej duży haust.
- Mmmmm... Dobre. - mlasknął Bruno. - proponuje niedługo położyć się s powrotem spać, jeszcze kawał nocy przed nami, a dobrze by było spędzić ją na wypoczynku.

Po posiłku i napitku Bruno wrócił do poprzednio przyjętej pozycji horyzontalnej z nabitą rusznicą u boku. Rankiem zebrał swój ekwipunek, amunicję i patrony do rusznicy, zwinął i wytrzepał posłanie.

Szary - 2017-04-26 23:35:42

Dieter oparty o swój plech leżąc na kocu grał subtelną melodię nadającą tła krzątaniu się kompanów. Patrząc z zaciekawieniem na poirytowanie Otto, a następnie odparł:

- Strzału już nie cofniemy, hałas się zrobił... teraz zostaje nam  tylko być dobrej myśl, bo jeżeli licho tym przyciągniemy, to nery na to nic nie poradzą. Drogi Otto usiądź proszę i zrelaksuj się, doceń nocne niebo, odgłosy ogniska i lasu.

Kontynuując grę zaczął wpatrywać się w gwiazdy, chociaż zaraz słowa krasnoluda przyciągnęły jego uwagę i wzbudziły uśmiech na twarzy.

- Wilki, nie wilki, detale; po ostatnich mackach i "smokach" musiałem spuścić z tonu, żeby nie wzbudzać niepotrzebnej paniki. - zaczął żartobliwie - Zresztą... - spojrzał prosto na krasnoluda  - nigdy nie wiadomo kiedy na swojej drodze spotkasz "wilki CHAOSU". Na te słowa uderzył kilka razy w struny aby dodać im znaczenia i wiwatu.

Następnie trochę się podniósł i kontynuując już bez wiwatów
- Sugerowane rykowisko ma sens. Jednak jeżeli to prawda, to taka bliskość drogi sugerowałaby, że musi być raczej nieużywana. Może to i dobrze.

Dieter spojrzał na zwierzynę i  skomentował:

- Niestety nie mam nic tnącego - skinął na swoje toboły - więc ani z jeleniem, ani z rusztem nie pomogę, ale kamienie brzmią dobrze. Alternatywnie mam kociołek jeżeli wam piwa, bądź wody nie szkoda i trochę skórzanych pasów jakby ktoś chciał być ambitny.

Po wyczekaniu swojego kawałka, przerwał granie, zjadł i wygodnie rozłożył się na posłaniu.

Lord_Wonski - 2017-04-27 00:29:51

- Panie Dieter, chyba masz Pan rację, chociaż co się zestresowaliśmy to nasze. - rzekł i usiadł spokojnie przy ognisku.

- Poroże może mieć pewną wartość. Tylko komuś musiałoby chcieć się je zanieść do najbliższej osady. - rzekł krasnolud.

Otto zerwał się na równe nogi.
- Zaraz zaraz, Panowie, po co zaraz do osady, mamy tutaj, że tak powiem, rogaczego eksperta, hehe. - powiedział rzemieślnik, oblizując wargi z podniecenia. Już miał w ręku sztylet i majstrował przy porożu.               - Widzicie, Panowie, jakże ważna informacja, że rykowisko w pobliżu... - wyrzucał z siebie Otto walcząc z porożem. ... poroże wtedy jest najlepsze, zanim stwardnieje... jest jeszcze plastyczne, przed zrzuceniem.. opfff - rzemieślnikowi wreszcie udało się oderwać nieuszkodzone poroże. - Ale Panie Otto, co można z takiego poroża zrobić? - powiedział Otto niskim głosem, próbując podrobić głos Bruno. - A widzi Pan, wiele, naprawdę wiele. Grzebienie dla modnych arystokratek, zabawki dla ich dzieci, wisiorki, ozdoby, kolczyki, ozdobne kałamarze, flakony na perfumy, zdobienia pojemników na proch... - na chwilę zatrzymał się.
- Panie Bruno, przyozdobić Panu trochę pański pojemniczek albo kolbę strzelby, na pamiątkę nocnego polowania? - zapytał Otto kończąc walkę z drugim porożem i ciągnąc je za siebie na swoje miejsce przy ognisku.

Harold Z. - 2017-04-27 08:50:30

To mój najnowszy wynalazek - rzekł z dumą Storren patrząc na błogą minę Bruna. - "Natarcie Sigmara", jedyne, niepowtarzalne pszeniczne piwo górnej fermentacji, z dodatkiem pszenicy z Hochlandu! Następne co chcę zrobić, to jakie dobre, ciemne, gęste piwo, godne krasnoludzkiej głowy. - Storren zamyślił się. Kiedy odczuł błogą sytość, przestał jeść, przygotował resztę mięsa jelenia do uwędzenia, a resztki ścierwa zebrał i wyrzucił kilkadziesiąt metrów od obozu. Na sam koniec zebrał wszystkie swoje rzeczy i spakował je tak, żeby rankiem nie musieć tracić czasu na szukanie ich po cały obozie. Gdy wszystko było gotowe, wśliznął się do swojego posłania i zasnął. Śnił mu się daleki dom na południu. Dom, którego nie widział od naprawdę długiego czasu.

Borwol - 2017-04-27 11:25:55

Cała drużyna z wyjątkiem Dietera, którego warta miała się zacząć, poszła spać. Muzyk przygrywał cichutko na swojej lutni żeby nie zasnąć, jednocześnie usypiając tym towarzyszy.
Rankiem Bruno, który jako ostatni pilnował obozu, zbudził resztę grupy i cała czwórka zaczęła pakować swoje posłania do plecaków, krasnolud wygasił ognisko, a Otto pożyczonymi od Dietera pasami przymocował sobie poroże zabitej w nocy bestii do plecaka, tak że z daleka wyglądało jakby miał skrzydła.
Drużyna zgodnie ze złożoną zeszłego wieczora obietnicą wyruszyła na wschód w stronę posiadłości młodego Vonreutera. Już po godzinie marszu przez las ekipa natknęła się na wąską, krętą ścieżkę, która doprowadziła ich do samego dworu. Kiedy bohaterowie dotarli w końcu do posiadłości rodziny Vonreuter, zapadł zmierzch. W pobliżu domostwa las ustąpił miejsca polanie, na której stał Dwór Vonreuter.
Majątek Vonreuter był niegdyś samotnym, wielkim domem, wybudowanym w starym imperialnym stylu z ciemnego kamienia i z wysokimi łukowatymi oknami. Ale wygląda na to, że w ciągu dekad dobudowywano do niego kolejne skrzydła i przybudówki, tak że obecnie dworzyszcze stanowiło trudną do ogarnięcia mieszaninę stylów architektonicznych i plątaninę pomieszczeń otaczających pozostałości pierwotnego domostwa.
Większość dworzyszcza pogrążona była aktualnie w mroku. Tylko w oknach starego domu paliły się światła. Dwie pochodnie oświetlały też wejście, z którego w stronę nowo przybyłych ruszyła starzejąca się, blada kobieta o wychudłej, pobrużdżonej twarzy.
- Proszę. - zaprosiła do środka- Dawno nie mieliśmy tu gości. Czy przynosicie może wieści o moim synu?

sunnyendrju - 2017-04-27 13:19:57

- Witaj dobra kobieto - ukłonił się Bruno - Mamy zaiste wieści o twoim synu. Czy możemy porozmawiać o tym w środku, jesteśmy bardzo zmęczeni podróżą i trudami, które nas spotkały. - tu Bruno wskazał ręką na Otto, który dalej miał na sobie zaschniętą krew upolowanego jelenia.

Borwol - 2017-04-27 13:42:12

- wchodźcie panowie, wchodźcie - kobieta wskazuje ręką otwarte drzwi i rusza w ich stronę prowadząc drużynę. - mam nadzieję, że u mojego słodkiego synka wszystko w porządku? jesteście jego przyjaciółmi?
W momencie kiedy ostatni przybysz mija próg, do niewielkiego holu, z głębi domu wszedł starszy mężczyzna wyglądający na wyjątkowo zdrowego jak na swój wiek. Ma długie siwiejące włosy i szerokie ramiona. Rysy jego poważnej z wyglądu twarzy łagodnieją delikatnie, kiedy obejmuje kobietę - Kim są ci mężczyźni Sanne? Dobrze słyszałem, że przynoszą wieści o naszym Gustavie? Czy coś mu się stało panowie? Czemu go z wami nie ma? - Kobieta rzuciła błagalne spojrzenie przybyłym jakby dopiero wpadła na pomysł, że jej dziecku mogła stać się krzywda. Mężczyzna potarł kciukiem nasadę nosa i kontynuował - Wybaczcie moje maniery panowie. Nazywam się Ondurin Vonreuter, a to moja żona Sanne. Zanim zaoferuję wam strawę, powiedzcie proszę co z naszym dzieckiem?

sunnyendrju - 2017-04-27 14:29:12

- Witaj - tu Bruno skłonił się ponownie - mamy wieści o waszym synie, jednak obawiam się, że są to smutne informacje. - zrobił pauzę - znaleźliśmy waszego syna przy trakcie jeden dzień drogi na zachód z tego miejsca. Został napadnięty przez bandę zwierzoludzi i śmiertlenie raniony. W swoich ostatnich chwilach ciepło wspominał chwilę spędzone z wami i prosił nas usilnie, żebyśmy przekazali wam sygnet, który zawsze przy sobie nosił. - tu skinął głową na Dietera - Dieterze przekaż proszę ten sygnet we właściwe ręcę. Pochowaliśmy waszego syna przy drodze, budując na jego grobie symboliczny kurhan z kamieni, aby jego zwłok nie zbeszcześciły dzikie zwierzęta i inne licha. Jest mi niezmiernie przykro, że przekazuje wam jedynie tak przykre informacje.
Bruno w czasie wypowiadania tych słów uważnie przyglądał się reakcji rodziców.

Mechanika:
Test spostrzegawczości

Szary - 2017-04-27 15:49:32

Gdy drużyna zbliżała się do domostwa Dieter momentalnie przystanął i z widocznym zaciekawieniem przyjrzał się posiadłości. Gdy zebrał się do dalszego marszu drużyna była już kilka korków przednim, przez co musiał do nich podbiec. Na widok kobiety zatrzymał się i ukłonił ledwo widoczny zza kompanów.

Dieter na zaproszenie podążył za kompanami niechętnie, wiedząc, że najbliższe chwile będą dość ciężkie dla wszystkich. Wchodząc jako ostatni młodzieniec odpowiednio zdjął kaptur i ukłonił się - tym razem stosownie na wprost kobiety- i przekazał swoje szacunki Pani  domu, czyniąc analogicznie na widok mężczyzny. W ciszy wysłuchał rozmowy i na słowa Bruna ruszył w stronę pary. Następnie wykonał niski ukłon wymawiając najcieplej i najskromniej jak umiał:

- Oto pierścień wielmożna Pani, najszczersze kondolencje od nas wszystkich.

Czynności w tle:
obejrzenie domostwa z zewnątrz i wewnątrz; ze względu na formę w jakiej Bruno zaczął rozmowę, wstrzymuje się z przedstawieniem, żeby dać rodzinie chwilę i okazać szacunek wypowiadając jak najmniej słów.
Mechanika:
Próba okazania szacunku i współczucia parze

Borwol - 2017-04-27 17:36:31

Sanne wyciągnęła drżące ręce, chwyciła sygnet po czym bez słowa padła na kolana zatapiając twarz w rękach. Twarz Ondurina zastyga w nieprzyjemnym grymasie. Po chwili mężczyzna znów ociera kciukiem nasadę nosa:
- Wstań kochanie. - mówi spokojnym, ciepłym tonem, podnosząc z kolan kobietę, która natychmiast wtula się w niego zanosząc szlochem. Ondurin głaszcze Sanne i dodaje - Ostrzegałem, że tak będzie. Tak jest kiedy nie słucha się starszych i mądrzejszych rodziców, a zamiast tego szuka przygód na wojnie. Szkoda młodego głupca, był idealistą. Bierze milczącą żonę pod rękę i wskazuje korytarz - Za wasz trud panowie i przekazanie dla nas wieści, nawet jeśli tak ponurych, należy wam się gościna. Chodźcie proszę za mną, akurat nakrywaliśmy do wieczerzy. Damy wam potem komnatę na noc, a jutro was stosownie wynagrodzę. Ród Vonreuter potrafi okazywać wdzięczność
Ondurin prowadzi gości do starego domu w centrum posiadłości. Wnętrze jeszcze bardziej przypomina dawne imperium, co podkreślają eleganckie panele z ciemnego drewna, kamienne podłogi wygładzone wiekiem, a także aura starości i minionego bogactwa. Dom robi wrażenie bardzo dużego i przestronnego. Z jednych z wielu drzwi wyłonił się nagle potężny mężczyzna w nadżartym przez mole uniformie lokaja, ogorzałą twarzą, poszarpanym lewym uchem i całą masą blizn widocznych na każdej nieosłoniętej części ciała - Lotharze! - krzyknął Ondurin - przyprowadź dzieci do jadalni i nakryj cztery dodatkowe miejsca u stołu. Sługa szybko pobiegł na górę po wielkich podwójnych schodach, a stary Vonreuter zaprowadził towarzyszy do pomieszczenia z wielkim , podłużnym , nakrytym dla sześciu osób stołem. - Rozgośćcie się proszę panowie. Lothar pomóż naszym gościom przygotować się do posiłku. Lothar pojawił się wychodząc z zupełnie innych drzwi niosąc w jednej ręce cztery nakrycia, a w drugiej miskę z parującą wodą i ręcznik przewieszony przez ramię - Panice juf idą panie - zwrócił się sługa - profę państwa profę się obmyć, chętnię tef wefmę waf ekwipunek i zabiofę do wafego pokoju

Szary - 2017-04-27 19:29:18

Zmartwiony wyraz twarzy Dietera trochę się rozjaśnił, na widok ciepłej wody i ręczników. Korzystając z uprzejmości lokaja, przekazał mu torbę i lutnię, lewą ręką odpiął płaszcz, który następnie elegancko złożył i odpiął pas z bronią kładąc ją na płaszczu. Następnie wziął ręcznik i przygotował się od wieczerzy.

Czynności w tle/zachowanie.
Dieter jest cichy i spokojny, zachowuje się skromnie, czuje się trochę jakby był na stypie u obcych ludzi, więc powściągliwość i uprzejmość kładzie na pierwszym miejscu. Patrzy po innych.

Mechanika:
Ogłada w kwestii zachowania, wiedza(imperium) odnośnie tego co w jadalni/domu (może coś zwróci uwagę) i będzie temat do rozmowy, jeżeli sytuacja będzie tego wymagała. Zapewne nadchodzące testy "etykiety" przy szlachcie.

sunnyendrju - 2017-04-27 22:31:32

Bruno uśmiechnął się przyjaźnie do lokaja. - Dziękuje ci dobry człowieku za twoją pomoc. Pozwolisz jednak, że potowarzyszę ci do przeznaczonej dla nas komnaty. - otworzył plecak i pokazał złożony mundur - Chciałbym się przebrać w strój bardziej odpowiedni do wieczerzy, a nieuprzejmością byłoby przebierać się na środku korytarza. - uśmiech Bruna stał się jeszcze szerszy. - Dodatkowo pomogę ci nieść nasze toboły, po całym dniu służenia swojemu panu, z pewnością jesteś już dość wyczerpany.

Bruno zwracając się do towarzyszy dodał - Panowie przebiorę się, obmyje i lada chwila będę wracał do sali. Nieobawiajcie się, nie zostawie was samych z tak dużym wyzwaniem jak spożywanie wieczerzy w cywilizowanych warunkach.

Bruno zarzucił na ramię swój plecak z przytroczoną do niego tarczą i rusznicą, poprawił dyndający u pasa miecz i kiwnął głową do Lothara - Prowadź dobry człowieku.

Borwol - 2017-04-28 10:56:03

Ondurin zerknął na Bruna i spokojnie powiedział - Proszę nie przejmować się swoim odzieniem. Obawiam się też, że spowolniłby pan tylko Lothara, a jedzenie będzie stygło. No i moje córki z pewnością będą niezadowolone, że  taki dzielny wojownik każe im na siebie czekać. Czyżby się pan czegoś obawiał? W tym domu chroni pana święte prawo gościnności. Przyrzekam, że nawet gdybym mógł jako starzec, którym niestety się stałem, zrobić Wam krzywdę, prędzej poświęciłbym siebie. - i dodał jakby pod nosem - noblesse oblige.

sunnyendrju - 2017-04-28 11:21:57

Bruno dalej przyjaźnie uśmiechnięty odpowiedział Ondurionowi - Ależ proszę nie czuć się urażony, moje słowa były spowodowane jedynie chęcią nie sprawienia przykrości niestosownym strojem. Jeżeli jednak mój niestosowny strój nie będzie zadrą w pańskim oku, to będę więcej niż zadowolony spełnić pańskie życzenie. - Bruno zwrócił się do Lothara - Oto mój plecak, płaszcz i broń. - powiedział kładąc rzeczy na podłodze, zdejmując przybrudzony płaszcz i odpinając od pasa topór, po czym podszedł bliżej do Lothara i uścisnął mu dłoń - Wielce ci dziękuję za twoją pomoc.

Bruno zachował przypięty do pasa sztylet.

Mechanika:
Test spostrzegawczości - czy ręce Lothara mają niższą temperaturę niż powinny mieć? Czy wyglądają jakoś inaczej - blizny, wrzody, cokolwiek?
Test ukrywania(umiejętność niewyszkolona) na sztylet

Szary - 2017-04-28 11:27:21

Dieter na słowa Ondurin przymknął momentalnie oczy, dała chwilę aby Bruno się wyjaśnił, po czym poprawił kamizelkę i rzekł:

- Panie proszę wybacz, to  nie kwestia obaw, a uczynności i żołnierskiej skromności ze strony mojego przyjaciela. Nikt z nas nie śmiałby odmówić gospodarzowi jego prawa do ugoszczenia swoich gości, stąd w żadnym wypadku nie będziemy kazać na siebie czekać.

Dieter kończąc nisko się ukłonił.

Mechanika:
Ogłada/perswazja jeżeli będzie wymagane

Harold Z. - 2017-04-28 14:11:30

Krasnolud nie nawykły do przebywania w towarzystwie szlachetnie urodzonych złożył ekwipunek. Zdjął plecak i pelerynę. Następnie oddał dwuręczny kilof i topór. Na sam koniec wyjął nóż do oprawiania zwierzyny. Nie sięgnął jednak do drugiej cholewy, gdzie ukryty był sztylet.
Dziękujemy... za gościnę, szlachetny Panie - odpowiedział krótko, nieco speszony.

Lord_Wonski - 2017-04-28 15:54:11

Otto postanowił nie iść pod prąd wydarzeń i czekał spokojnie na rozwój wydarzeń, pozostając z tyłu i odzywając się jak najmniej. Rozglądał się od momentu wejścia na wszystkie strony, nie trzeba było dużo żeby stwierdzić, że dom robił na nim wrażenie. Czuł się lekko nie na swoim miejscu. Odzywać się też nie było za bardzo po co, bo wiedział, że tutaj z pewnością nic nie sprzeda, nawet gdyby chciał. Gdyby kupił urny na organy w poprzednim mieście od znajomego kupca, to jeszcze mógłby coś zrobić, ale teraz było już po ptakach.

Otto wyrwał się ze swoich rozmyślań w momencie, kiedy służący zabierał od niego bagaże. Uważnie przyjrzał się słudze, wszystkim bliznom i rozejrzał się jeszcze raz po pokoju. Przy nadarzającej się okazji, kiedy Bruno robił gównoburzę o swój strój, jak zwykle, odciągnął Dietera na bok i szepnął - Nie wydaje się Tobie, że ten budynek jest stary, za stary wręcz? Coś tu jest... nie tak."  Niestety nie miał okazji usłyszeć zdania towarzysza, który zmuszony był użyć swojej ogłady i uroku do naprawienia szkód w reputacji wyrządzonych przez drużynowego trepa. -  Eh, amatorzy sprzedaży - szepnął pod nosem Otto i usiadł przy stole.

Borwol - 2017-04-28 23:56:13

Uścisk dłoni lokaja musiał być tak silny, jak wielki był ten facet, bo Bruno aż się skrzywił, zanim Lothar puścił jego rękę. Kiedy Wszyscy przybysze oddali swój ekwipunek , obmyli ręce i dłonie, podeszli do stołu aby zająć miejsca przy stole, z góry zeszła pozostała część rodziny i ustawiła się przy Ondurinie wyczekująco. Sanne milczała, gdy ten przedstawiał swoje potomstwo. - To mój syn Sothelin - mówi wskazując na wysokiego młodzieńca o ciemnych włosach, który przywitał gości lekkim skinieniem głowy. - Sothelin to starszy brat Gustava.
Następnie przedstawia drobną blondynkę w wieku około szesnastu lat, która wyglądałaby pięknie, gdyby nie była taka blada i wymizerowana. Obok niej stoi starsza dziewczyna, której urodę podkreślają lśniące, ciemne włosy i pełne usta. Trzyma za dłoń trzecią dziewczynkę, w wieku najwyżej pięciu lub sześciu lat.
- To Anya - mówi Ondurin, wskazując na bladą dziewczynę. - A to Wilhelmina, moja najstarsza córka. Jej dziecko to moja wnuczka, Elena. - Dziewczęta dygają.
Starzec odwrócił się w stronę swojej rodziny, aby przekazać ponure wieści. Sanne zanosi się por raz kolejny histerycznym szlochem, Sothelin zamknął jedynie oczy i lekko pochylił głowę, jakby chciał schować swój wyraz twarzy, Anya i Wilhelmina zaczęły płakać, a mała Elena ułożyła usta w podkówkę, zmarszczyła brwi i zapatrzyła się wyczekująco w swoją matkę. Ondurin dał rodzinie chwilę na przełknięcie informacji o tragedii po czym zaprosił wszystkich do stołu do uroczystej wieczerzy na cześć zmarłego. Posiłek jest prosty, ale pożywny i obfity, składa się głównie z kiełbasy, gotowanych ziemniaków i kapusty oraz czerwonego wina. Zanim ktokolwiek sięgnął po jedzenie (Bruno próbował, ale Dieter uderzył go pod stołem ratując go przed kolejną wpadką) Ondurin wzniósł do góry kielich - Za Gustava, za mojego syna - wszyscy bez słowa sięgnęli do swoich kielichów i łyknęli (Bruno bardziej wyżłopał) wina, które okazało się całkiem zacne (Krasnolud nie był tego zdania. Dla niego miało za mało chmielu i za ciemny kolor - jednak prawie nie dał tego po sobie poznać)
- Panowie - odezwał się senior rodu - życzę wam smacznego. Jedzcie na zdrowie. - sam zaczął jeść po czym dodał - ja przedstawiłem wam już całą swoją rodzinę. teraz chciałbym was poznać. Kim są Ci uczynni ludzie, którzy w ostatnich chwilach życia mego syna, zechcieli mu pomóc? Skąd pochodzicie, czym się zajmowaliście? Co was tu sprowadza?
- Właśnie, na pewno macie wile przygód do opowiedzenia. Co się dzieje na zewnątrz? Nie za dużo wiemy z tego co się dzieje poza domem. - rzuciła Anya ściągając na siebie wzrok siostry.
- A może któryś z Panów Cię stąd zabierze i się sama wszystkiego dowiesz dziewucho. Mało się nauczyłaś z przykładu innych?
- A żebyś.. - chciała się odgryźć blondynka, ale powstrzymał ją surowy wzrok ojca. Wilhelmina płynnie zmieniła obiekt zainteresowania i spojrza